Dobiegł końca Wrocławski Festiwal Gitarowy Gitara + 2012. Miałam okazję być na dwóch wspaniałych koncertach (wszystkich było kilkanaście). W czwartek 8 listopada odbył się finałowy koncert – mistrz fingerstyle’u Tommy Emmanuel dał znakomity występ w Sali Audytoryjnej RCTB we Wrocławiu.
Konferansjerką na Festiwalu zajmował się Jarema Klich – wrocławski gitarzysta i jeden z założycieli Wrocławskiego Towarzystwa Gitarowego. Kiedy o 19-tej wszedł na scenę, mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie wiem, czy oprócz gry na gitarze potrafi śpiewać, ale głos ma stworzony do przemawiania do publiczności. Spokojny i opanowany, trochę cichy (cały czas mówię o głosie), a wypowiada nim tak zabawne rzeczy, że nie sposób się nie uśmiechnąć. Na koncercie Johna McLaughlina rozbawił swoimi żartami nawet podenerwowaną zmianą lokalizacji koncertu publiczność. W czwartek, mimo że koncert nie był opóźniony ani nic w tym stylu, również wprawił oczekujących na koncert w wyśmienity nastrój. Jarema Klich zapowiedział występ Piotra Resteckiego, który miał poprzedzić występ Tommy’ego Emmanuela.
Piotr Restecki, znany szerszej publiczności z występów w jednym z talent show (był finalistą), przywitał się słowami: Moje marzenie się spełniło: występuję przed swoim mistrzem! Kto wie, może kiedyś ktoś o nim również powie w ten sposób… Jego grze pewnie jeszcze daleko do mistrzowskiego Emmanuela, ale jest na dobrej drodze, aby za kilka (kilkanaście?) lat mu dorównać. Zagrał utwory promujące jego nową płytę, którą można było kupić na Festiwalu (Niedrogo! Tommy Emmanuel jest droższy! – to jego słowa, które wywołały śmiech publiczności i jego samego). Grał krótko, bo około 15-20 minut, ale za to jak! Największe poruszenie wywołał utwór Dziwny jest ten świat z repertuaru Czesława Niemena. Wiadomo, że Niemen był niezastąpiony, bo właśnie swoim wokalem sprawiał, że piosenka niesie się wciąż przez pokolenia. Na koncercie usłyszeliśmy wersję gitarową, podczas której łzy stanęły mi w oczach. Sympatyczny i zdolny ten Restecki. Bardzo musiał się cieszyć, kiedy Tommy Emmanuel na początku swojego koncertu zaprosił go na scenę i podziękował za niesamowity występ. Nie dość, że Restecki „wystąpił przed swoim mistrzem”, to jeszcze zdobył jego uznanie i przyjacielskie poklepanie po plecach. Na jego miejscu skakałabym z radości.
Po występie Piotra Rosteckiego na scenę wyszedł mój ulubiony gitarzysta-konferansjer Jarema Klich, aby zapowiedzieć gwiazdę wieczoru. Zaczął opowiadać, że publiczność Tommy’ego Emmanuela dzieli się na dwie grupy: jedna z nich niezwłocznie po koncercie postanawia poślubić tego gitarzystę, druga – porzucić dotychczasowe zajęcia i zacząć grać na gitarze. Po tych słowach przyszły „pan młody” kobiet zgromadzonych w sali pojawił się na scenie, a wraz z nim oklaski i gwizdy (te pozytywne oczywiście). Na scenie czekały już ustawione wcześniej gitary. Artysta zaczął grać, a błyski fleszów rozjaśniały jego uśmiechniętą twarz. Zastanawiałam się, czy ten uśmiech zniknie wraz z zakończeniem drugiego, czy trzeciego utworu (wtedy to mieli zniknąć również fotoreporterzy), ale nie! Tommy Emmanuel czaruje swoim uśmiechem przez cały koncert. Grał przez kilka minut, po czym przywitał się z publicznością. Spojrzał na gitary i zaczął mówić, oczywiście zdobiąc słowa swoim uśmiechem, że są to całkiem nowe, piękne gitary do grania i do… kochania. To, że kocha grać, słychać w każdym utworze. Gra całym sobą, wije się, macha głową…
Festiwal promował koncert pod hasłem „mistrzowski fingerstyle” – przekonałam się, że w tych słowach nie ma ani krzty przesady. Fingerstyle sprawia wrażenie gry na kilku instrumentach, podczas gdy w ruch idzie sama gitara. Mówi się, że to technika gry na gitarze, pozwalająca na jednoczesne prowadzenie melodii, linii basu oraz podkładu akordowego. A jeżeli na tej gitarze gra najlepszy z najlepszych, to wyobraźcie sobie, co tam się działo! Australijczyk zagrał kilka spokojnych ballad, ale nie zabrakło też dynamicznych utworów; często było to kilka numerów połączonych w jeden, podczas których Tommy wyczyniał z gitarą prawdziwe szaleństwa. Na domiar wszystkiego zaczął grać na gitarze używając… szczotki do gry na perkusji. Co więcej, zapewnił publiczność, że my sami potrafimy tak grać! Zaczął grać w zwolnionym tempie, aby wszyscy „załapali”… Wzbudziło to szczery ubaw.
W drugim secie (po 20-stej była krótka przerwa), artysta wrócił przebrany i… rozśpiewany. Wciąż prym wiodła jego gitarowa wirtuozeria, ale w połączeniu z ciepłym głosem, druga część koncertu podobała mi się znacznie bardziej. W pamięci utkwił mi piękny utwór Still Can’t Say Goodbye, opowiadający o tęsknocie za ojcem. Wcześniej piosenkę śpiewał też Chet Atkins, którego twórczością Tommy Emmanuel się inspiruje. Może nie jest wybitna, ale prawdziwie wzruszająca.
Świetnie wypadł też duet z Krzysztofem Pełechem, gitarzystą klasycznym. Mówił: Tommy pochodzi z miejsca, gdzie słonko świeci, skaczą wesołe kangury, na drzewach siedzą misie koala… A u nas zimno, szaro. Więc ja jestem ten smutny, a Tommy to ten wesoły. Widać, że muzycy znają się nie od dziś i dobrze im się ze soba gra (choć ponoć nie mieli nawet próby). Zagrali wtedy znany hiszpański utwór (wybaczcie moją ignorancję – nie pamiętam tytułu!). W każdym razie, znaleźli w muzyce złoty środek między smutkiem Polaka a wesołością Australijczyka.
Wspominałam, że Piotr Restecki zagrał Dziwny jest ten świat Niemena. Tommy Emmanuel również przygotował utwór znany chyba na całym świecie. Wybrał Imagine Lennona. Nie wiem, czy muzycy wcześniej dogadywali się w kwestii zagranych coverów, ale oba utwory, gdyby się im bliżej przyjrzeć, traktują o podobnych sprawach. Nie wiem, czy tylko ja widzę podobieństwo między słowami: Lecz ludzi dobrej woli jest więcej/ i mocno wierzę w to/ że ten świat/ nie zginie nigdy dzięki nim/ Nie! Nie! Nie!/ Przyszedł już czas/ najwyższy czas/ nienawiść zniszczyć w sobie w Dziwny jest ten świat Czesław Niemen a Imagine Johna Lennona: Imagine all the people/ living life in peace/ You may say I’m a dreamer/ but I’m not the only one/ I hope some day you’ll join us/ and the world will live as one. Zdaje się, że Tommy Emmanuel lubi u nas grać. Obiecał, że wróci!
Więcej info: – www.tommyemmanuel.com