Ośmioletni staż formacji Crimson Trail przyniósł im w końcu pierwszą EP-kę „Leaders”. Nie wiem, czemu tyle było trzeba czekać na pierwsze fonograficzne kroki, ale z pewnością miało to wpływ na wiek gatunkowej konwencji, która przeważa na płycie. Mamy tu bowiem do czynienia z niegdyś popularnymi nawet w Polsce amerykańskimi klimatami pokroju takich grup jak Godsmack, Disturbed oraz Trivium. Gatunek nu metalu, czy nawet post grundge’u są tymi, z których bardzo ciężko wyciągnąć coś świeżego, dlatego przypływu neurotycznej konwulsji wobec nowości na pewno na płycie „Leaders” nie doświadczymy. Z Polskiego podwórka chyba najbardziej to, co prezentuje Crimson Trail przypomina Acid Drinkers z płyty „Verses of Steel” (2008). To wyróżnienie z pewności bardzo górnolotne i mocno przesadzone, ale fragmentów kojarzących się z polskimi kwasami jest tu sporo, głównie przez wzgląd na bardzo żywe wokale i dość „rockendrollową” dynamikę utworów. Brzmienie jest tu sporym plusem, ponieważ wypełnia bardzo konsekwentnie całą przestrzeń, dając poczucie pełnej głębi. Ewidentnie najlepiej wypadają fragmenty, gdzie kalibruje się mocny metalowy groove. Zdecydowanie mniej ciekawie i dość chaotycznie wypadają partie instrumentalne. Często ma się wrażenie, że poszczególne pasaże, przejścia, czy inne ozdobniki wypadają po prostu z rytmu, chociaż być może wynika to też niekiedy z dość odważnej, żeby nie powiedzieć, progresywnej konstrukcji kompozycji. Całość jednak jest obiecująca, niekiedy wręcz zaskakująco przebojowa i solidnie przemyślana (nie mylić z bezbłędnością wykonania!) tylko czy z misją powielania starych standardów można się jeszcze gdzieś przedrzeć? W Polsce akurat przesytu tej konwencji nie zaznałem. Kto wie!