Znamienne, że trzecia płyta o wyjątkowej nazwie formacji Już nie żyjesz ukazuje się tuż przed wybuchem pandemii. Niewątpliwie, jakkolwiek się nie skończy ten rozdział, nasz świat ulegnie zmianie. Zaczniemy poniekąd nowe życie, na swój sposób tragiczne. Na odległość, wiecznie korygujące nasze wszystkie decyzje dystansem, z towarzyską dziurą, na kompletnie innym poziomie emocjonalnym.
Jeśli ktoś twierdzi, że cold, dark, new, synth czy inne wave’y nie mają dziś racji bytu, Już nie żyjesz przekonuje, że tak nie jest. Co jak co, ale nowo falowa muzyka doskonale odzwierciedla post-apokaliptyczną atmosfery i świetnie pasuje do obecnych czasów. Fani Siekiery, Kryzysu, Made in Poland, Cool Kids of Death czy też niestrudzonych legend The Cure oraz Joy Division będą się tu czuli jak u siebie.
Muzyka jak i teksty ścierają granicę minimalizmu, tworząc płytę szczerą, przemawiającą industrialną estetyką sterylności oraz pięknymi tekstami. Energia aranżacji jest wolą wyrazu. To czuć. Płyta przebija słuchacza perswazyjną grą na bębnach, klarownymi i melodiami gitary, pulsującym basem, garścią syntetycznych syntezatorów, które przedzierają się przez gąszcz depresyjnych tekstów i krzykliwego wokalu Pawła Strzelca. Całość nie przesadzę jeśli powiem, że jest porywająca dzięki – niekiedy przaśnemu – acz przebojowemu charakterowi post punkowej aury (Daleko, Odyseja, NDST).
Och jaki piękny dramat, jaka piękna Tragedia. – Chciałoby się zawtórować po zakończeniu płyty.