★★★★★★★★☆☆ |
1. Blues sue Seine 2. Pavese 3. Love Land 4. The Windmills Of Your Mind 5. I’te vurria vasa 6. Le Jardin des Fees 7. Del Soldato in trincea 8. Ronneby 9. Love Theme From “The Getaway” 10. Human Requiem 11. Letter Tom My Mother 12. Love In Return 13. Perfetta 14. The Magic Stroll 15. Prayer
SKŁAD: Paolo Fresu – trąbka, flugelhorn; Richard Galliano – akordeon, bandoneon, accordina; Jan Lundgren – fortepian
PRODUKCJA: Rene Hess / HR Music
WYDANIE: 2019 –ACT Music
Mare Nostrum to projekt stworzony przez trzy wybitne artystyczne osobowości: Włocha Paolo Fresu, Francuza Richarda Galliano i Szweda Jana Lundgrena. To już ich trzecia wspólnie nagrana płyta, gdzie po raz wtóry kwintesencją jest ujmująca melodyka podparta o muzyczne źródła płynące wprost z krajów pochodzenia muzyków grających z sobą już od ponad 12 lat. Muzyczna tożsamość każdego z artystów jest ich dobrem wspólnym, dzięki czemu usłyszymy tu autentyczną muzykę ponad podziałami – na style, gatunki, maniery, trendy itd. Czy to jest jazz? Miles Davis powiedziałby Call It Anything i miałby tu absolutną rację. Wszelkie próby systematyzowania tego nagrania zwyczajnie mijają się z celem.
fot. Rosa Paolicelli |
Na płycie znajdziemy 15 utworów, w których wykonawcy jak i ich autorzy osiągnęli pełną i świadomą krystalizację swych estetycznych ideałów i swego muzycznego stylu. Zafascynowani urokami muzyki programowej tworzą wyjątkowe muzyczne pejzaże mogące budzić reminiscencję z krajami pochodzenia wykonawców. Poszczególne instrumenty są jak osoby w dramacie i służą uwypukleniu jedynej w swoim rodzaju kantyleny. To ona jest głównym bohaterem płyty, gwarantując tym samym logiczny rozwój narracyjny oraz momentam i bardzo silne wyładowania emocjonalne. Intensywność uczuciowa tej muzyki wynika w dużej mierze z jej monumentalności formalnej, skupionej – jakby tego nie nazwać – w niepozornej miniaturze instrumentalnej. Paradoks, który w czasach, kiedy w muzyce wszystko jest już dozwolone nikogo nie dziwi.
Podobno najlepsze rzeczy przychodzą trójkami. Ideą tego projektu było nagranie trylogii, w której każdy z albumów zarejestrowany miał być w jednym z krajów pochodzenia artystów. Pierwszy nagrano więc we Włoszech, drugi we Francji, a ten w krainie Wikingów – Szwecji. Czyżby więc „Mare Nostrum III” to finalny produkt tego kolektywu? Raczej nie. Mimo wypełnionego po ostatni dzień kalendarza każdego z tych niesłychanie pożądanych artystów, nie zagrali oni jeszcze wspólnie ostatniego taktu. Prędzej należałoby się spodziewać realizacji kolejnej płyty „Mare Nostrum” w kraju nowego członka bandu. Póki co cieszmy się tym, co już wydali, bo naprawdę jest czym. Prostota i przystępność ich kompozycji czasami sprawia wrażenie, jakby chcieli oni napisać historię muzyki na nowo.