★★★★★★★★☆☆ |
1. Wiosna 2. Riddlemaster 3. St. James Infirmary 4. Sno’ Peas 5. Gaia 6. It’s Always Night (or We Wouldn’t Need Light) 7. Sirabhorn 8. Summertime 9. I Can Make The Word Dance
SKŁAD: Michał Wierba – fortepian; Maciej Sikała – saksofon sopranowy i tenorowy; Jakub Dworak – kontrabas; Arek Skolik – perkusja; Bogusz Wekka – instrumenty perkusyjne
PRODUKCJA: For Tune
WYTWÓRNIA: For Tune, 2016 www.wierba.com
Michał Wierba to osobowość prawdziwie koncertowa. Kto chociaż raz widział tego artystę podczas występu na żywo, ten dokładnie wie, o czym mowa. Scena to jego żywioł, a fortepian idealne narzędzie do tworzenia najpiękniejszych muzycznych zjawisk. Nie dziwi więc fakt, że kolejną jego produkcją jest płyta koncertowa o chwytliwej nazwie „Body Language”. Nagrania dokonano 14 czerwca 2015 roku w Muzycznym Studio Polskiego Radia im. Agnieszki Osieckiej.
Pianista w większości zaprezentował kompozycje własne oraz cztery innych autorów. Takie standardy jak Summertime oraz St. James Infirmary to doskonałe pozycje, aby rozkręcić nawet najbardziej anemiczną publiczność. Wierba jest bowiem jednym z najzdolniejszych artystów, którzy muzykę zmuszają do swej posługi i nawet tak ograne utwory jak Summertime brzmią niezwykle świeżo i z polotem. Śmiałość i pewność w atakowaniu nut kontrastuje z elegancją w grze, którą najłatwiej docenić w takich balladach jak Gaia własnego autorstwa i Sirabhorn Pata Methenego. To również doskonały moment, aby słuchacz trochę uspokoił swoje emocje, bo w muzyce Michała Wierby dzieje się bardzo wiele i niekoniecznie chodzi tu wyłącznie o popisy techniczne.
Źródło zdjęcia |
Utwory takie jak It’s Always Night (or We Wouldn’t Need Light) oraz I Can Make The Word Dance mogą zadowolić nawet najbardziej wybrednego konesera jazzu, zwłaszcza gdy do akcji wkracza saksofonista Maciej Sikała, artysta w swej wszechstronności niezrównany. Jego partie solowe i cudowne brzmienie jego instrumentów są ozdobą całego albumu. Do stałej sekcji rytmicznej – Arek Skolik (perkusja) i Jakub Dworak (kontrabas) – dołączył Bogusz Wekka na instrumentach perkusyjnych, którego gra jeszcze bardziej nadaje muzycznej akcji pędu, a czasami nawet latynoskiego charakteru.
To, co na „Body Language” zwraca uwagę najbardziej, to lekkość i przystępność tego wydawnictwa dla szerszego grona odbiorców, która idzie w parze z wysoką wartością artystyczną. Michał Wierba posiada technikę kolosalną, dostateczną do olśnienia i podbojów, ale ma ją na właściwym miejscu, tj. na drugim planie jako środek. Na pierwszym zaś stawia dzieło, sztukę, wyraz i stronę duchową. Przemawia do nas młodzieńczym temperamentem, indywidualnością i powagą swych artystycznych przekonań.
Z takimi umiejętnościami łatwo jest zwrócić na siebie uwagę, ale i równie łatwo spocząć na laurach. Michał Wierba dał się już poznać jako doskonały performer, lider projektów własnych (m. in. Doppelganger Project), jak i wyborowy artysta grających u innych (Mag Balay, Przemysław Strączek). „Body Language” jest niejako podsumowaniem pewnego etapu tej doskonale zapowiadającej się kariery. Jednocześnie przed Michałem Wierbą staje teraz wiele oczekiwań i wyzwań, zwłaszcza na gruncie kompozycji, jako najtrudniejszej dziedziny muzycznego wtajemniczenia. Na chwilę obecną artysta ten dał nam wystarczająco dużo argumentów, aby śledzić uważnie jego każdy muzyczny krok.