Oddarrang – In Cinema

●●●●●●●●●○

1. Introducing 2. Self-Portrait 3. Missing Tapes from a Highway 4. The Sage 5. Cultivate & Contemplate 6. Journey 7. Quiet Steps

SKŁAD: Olavi Louhivuori – perkusja; Ilmari Pohjola – puzon; Osmo Ikonen – wiolonczela; Lasse Sakara – gitara; Lasse Lindgren – akustyczna gitara basowa.

PRODUKCJA: Olavi Louhivuori

WYDANIE: 7 października 2013 – Edition Records

Ścieżka muzyczno-duchowego mistycyzmu. Tak można określić najnowsze wydawnictwo Finów, jeżeli chcielibyśmy to przedstawić za pomocą jednego zdania. Jedni upatrują w nim porównań do islandzkich magów z obozu Sigur Rós (Journey) i ja również byłbym ku temu skłonny,  ale zaznaczając fakt, że kompozycje parafrazowane są w wymiarze czysto emocjonalnym, bowiem Oddarang poruszają zmysły nie tylko w formie post, tudzież art rocka, ale zahaczają aranżacyjnie o krainę eksperymentalnego jazzu, za dowód czego może posłużyć Cultivate & Contemplate.

Wyważony balans rodzi niebywale nastrój nostalgicznej aury, która zawsze jednak niesie ze sobą pozytywną nutę nadziei (fot. Tim Dickeson).

Utwory nie są może silnie rozimprowizowane, a sam aranż skupiony jest raczej na budowaniu klimatu napięcia i natężenia poszczególnych środków przekazu niźli wyszukanej formy technicznej. Ewolucja każdego z utworów upojona jest przestrzenną architekturą harmonii, której każdy z dźwięków wydaje się być kluczem do odpowiedniego potęgowania impresji pompatyczności, jak to jest najbardziej zauważalne w przypadku Missing Tapes from a Highway Set i w finale Journey. Często więc podświadomie możemy doświadczyć poczucia wyjątkowego majestatu, głównie dzięki ciężarnemu tonażowi instrumentów dętych i smyczkowych, które nadają kompozycjom odpowiedniego patosu, nie będąc jednocześnie skonstruowanymi w poczuciu nadmiaru. W introdukcji Cultivate & Contemplate, w której zdają się pełnić główną rolę, początkowe frazy z tłem nabieranego powietrza do płuc, czujemy ile emocji wkładają muzycy w swoje kompozycje, z których bije niewyobrażalna szczerość przekazu. Wyważony balans rodzi niebywale nastrój nostalgicznej aury,  która zawsze jednak niesie ze sobą pozytywną nutę nadziei (Self-Portrait)

To istny soundtrack i na tyle uniwersalnie zaangażowany emocjonalnie, że każdy odnajdzie w nim zwoje własne odbicie ludzkiego sentymentalizmu (fot. Tim Dickeson).

Przekaz subiektywny, stricte instrumentalny, ale klarowny w swym przekazie. Brzmienie zaskakuje swym rozmachem oraz selektywnie idealnym połączeniem charakteru instrumentów, czego uświadczymy w jednym z najbardziej rozbudowanych utworów, czteroczęściowej suicie Missing Tapes from a Highway Set czy napawającym energią The Sage i pulsacyjnie rozbrzmiewającym Journey z fenomenalną zmianą atmosfery. Nastrój wydaje się być mroźny, ale w tej misternie wypracowanej otoczce tajemnicy helsińskiej produkcji czujemy ciepło dotykające raczej pozytywnych aspektów otaczającej rzeczywistości. Gęsta i rytmicznie prowadzona perkusja (Self-Portait),  dająca upust swojej przestrzennej wizji gitara (The Sage), subtelność klawiszy (Quiet Steps) czy nieodparte zaangażowanie głębi puzonu oraz eterycznej wiolonczeli (Introducing) to jedne z wielu atutów tego albumu, którego magii nie sposób się oprzeć. 

Muzyka przepełniona melancholią, ale ze świetnie zaaranżowanym warsztatem technicznym muzyków, dających pewność zatopienia się w muzyce nieszablonowej. To istny soundtrack i na tyle uniwersalnie zaangażowany emocjonalnie, że każdy odnajdzie w nim zwoje własne odbicie ludzkiego sentymentalizmu.

ODDARRANG – SELF-PORTRAIT