![]() |
★★★★★★☆☆☆☆ |
1. Wałkonie 2. Bardzo Duże BUM! 3. Szkło 4. Rybołówstwo 5. Squash
SKŁAD: Maria Marcinek – perkusja; Maciej Mazurkiewicz – gitara; Mirosław Osika – gitara basowa; Tomasz Samołyk – wokal; Łukasz Wolak – klawisze
PRODUKCJA: Pan Trup
WYDANIE: 24 kwietnia 2015 – French Girls Records
Słuchając debiutanckiej EP-ki zespołu Pan Trup, bardzo trudno uciec porównaniom z łódzkim Cool Kids Of Death. Nie warto nawet się przed tym bronić, bo byłoby to jak zaprzeczenie istnieniu słońca. Przejawia się to głównie przez krzyczano-recytowany styl śpiewania Samołyka, który w wielu momentach złudnie przypomina Ostrowskiego z wyżej wymienionej grupy. Tak więc, jeśli stęskniliście się za bardziej rockowym obliczem Cool Kids Of Death czytajcie dalej.
Pan Trup to nie wczesna, bezkompromisowa wersja Cool Kids Of Death, zespołu, który miał (bądź wciąż ma) wiele do powiedzenia i jeszcze więcej do wykrzyczenia. Nie jest to też wersja nowoczesna z toną elektroniki bezpiecznie otulającej gitary. Pan Trup celuje gdzieś pomiędzy. Krakowianie mają mnóstwo miłości do melodii i trzeba przyznać, że ich utwory są łatwo zapamiętywalne. Skłamałbym, twierdząc, że nie podoba mi się to, co słyszę… Mimo że już to kiedyś słyszałem. Wtórność wtórnością, ale zespół wciąż ma coś do dodania od siebie. Wałkonie otwierają bardzo bezpośrednie klawiszowe akordy, które od razu zwracają uwagę słuchacza na muzykę. Do tego dochodzi mocny perkusyjny rytm.
Lekkim minusem jest to, że kompozycyjnie zbudowane są na bardzo podobnych schematach – rozpoczynamy sekcją rytmiczną, wchodzą gitary i na koniec klawisze, bądź klawisze i na koniec gitary. Styl śpiewania pozostaje również taki sam. Przydałoby się trochę poeksperymentować z rytmem lub ogólnym nastrojem utworów. W reszcie utworów można wyróżnić pojedyncze zabiegi, które sprawiają, że różnią się one od swoich poprzedników. Może to być garażowa gitara w Rybołówstwie czy przesterowany bas na początku Squash. Tak naprawdę jednak najciekawszym elementem są klawisze i tu należą się duże brawa dla Łukasza Wolaka, który sprawił, że zespół się wyróżnia.
W ogólnym rozrachunku mamy do czynienia z ciekawym debiutem, który daje nadzieję miłośnikom alternatywnego rocka swoją interesującą warstwą liryczną i przebojowym usposobieniem. Ludzie ogarnięci nostalgią za Cool Kids Of Death też powinni znaleźć tu chwilowe ukojenie. Jeśli zespół skupi się na budowaniu własnej tożsamości i oddalaniu się od nieznośnych skojarzeń z Łodzianami, ma szansę sporo namieszać na polskiej scenie i pozostać w świadomości słuchaczy na dłużej. Na razie jest to przyjemna ciekawostka.