Setlista (Sabaton):
1. Europe – The Final Countdown (Intro) 2. The March to War 3. Ghost Division 4. To Hell and Back 5. Carolous Rex 6. Gott mit uns 7. Soldier of 3 Armies 8. Far trom the Fame 9. Uprising 10. Swedish Pagans 11. Attero Dominatus 12. Resist and Bite 13. En Livstid I Krig 14. The Art of War 15. 40:1 16. Night Witches 17. Primo Victoria 18. Metal Crüe
Gdy pierwszy raz usłyszałem o tym, że miasto próbuje ściągać na koncert szwedzką grupę Sabaton, nie traktowałem poważnie tych wieści. Gdy po pewnym czasie ogłoszono, że na coroczne zakończenie wakacji w Grudziądzu zagra stołeczny Riverside, a gwiazdą będzie Sabaton ze szwedzkiego miasta partnerskiego Grudziądza, czyli Falun, w zaparte uważałem, że ktoś sobie robi porządne żarty z tego i tak dość smutnego miasta, jakim jest Grudziądz i jego mieszkańców. Ku nie tylko mojej uciesze, to nie był żart. Gdy tylko była możliwość, zaopatrzyłem się w stosowny bilet, a trzeba zaznaczyć, że dotychczas imprezy te odbywały się za darmo, odliczałem kolejne dni do ostatniego weekendu sierpnia.
Zanim przejdę do tego, na co czekają wszyscy czytelnicy, pozwólcie, że omówię kwestię organizacyjną. Moje rodzime miasto stanęło na wysokości zadania. Od samego początku, gdy już wszystko było dopięte, pojawiały się informacje na temat noclegów dla gości, miejsc parkingowych, ilości sprzedanych biletów, miejsca imprezy, dojazdów, nawet dla mieszkańców miasta wprowadzono darmowe autobusy w każdym z kierunków w mieście tak, by każdy mógł spokojnie powrócić do swojego domu. Na parę dni przed rozpoczęciem wydarzenia Centrum Kultury Teatr w Grudziądzu informowało, że sprzedano ok. 7200 biletów. Po tym, co zobaczyłem na Błoniach myślę, że widzów mogło być nawet i 8 tysięcy. Miejsce idealnie na wprost sceny, idealnie nagłośnione, także mogłem w przeciągu najbliższych 4 godzin delektować się wspaniałą muzyką.
Źródło |
Tuż po godzinie 19-stej, przy promieniach zachodzącego słońca, w najbardziej reprezentatywnej części Grudziądza, a więc nad Wisłą przy charakterystycznych spichrzach, zaczęły rozbrzmiewać pierwsze dźwięki zespołu Riverside. Na początek zespół zaprezentował dwa utwory ze swojej najnowszej płyty „Shrine of New Generation Slaves” (2013), a następnie przeszedł do wiązanki utworów z dotychczasowych wydawnictw. Niewątpliwie dobre nagłośnienie, a przy okazji zadanie, jakie stanęło przed zespołem, spowodowało wybór co ostrzejszych numerów i zaaranżowanie ich tak, by fani Sabatonu byli zadowoleni.
Zespół zagrał z pełną mocą, improwizując, przeciągając solówki poszczególnych instrumentalistów, rezygnując z większości balladowych utworów. Najciekawszym momentem, który zapadł mi w pamięć, był problem gitarzysty Piotra Grudzińskiego, którego gitara w pewnym momencie zamilkła, lecz zespół tak długo przeciągał wprowadzanie partii gitary, by technicy mogli uporać się z tym problemem. Po nim Piotr dał upust swoim nerwom, wycinając takie solówki, o których nie łatwo będzie zapomnieć. Tak, jak już wspominałem, miks utworów starszych, a zarazem dobrze znanych hitów (m.in. 02 Panic Room czy Acronym Love) z najnowszymi dziełami Riverside (m.in. The Depth of Self-Destruction, Feel Like Falling czy kończące set Escalator Shrine) był świetnym wyborem zespołu, a po reakcjach publiczności mogę stwierdzić, że przypadł do gustu i grudziądzanie, i goście z całej Polski bawili się wyśmienicie. Szkoda tylko, że zespoły podjęły się, w pewnej mierze smucącej również dla nich samych, decyzji o niegraniu bisów.
Źródło |
Po występie Riverside i przerwie związanej ze spakowaniem zespołu, i nastrojeniem „sabatonowego” sprzętu, około godziny 21-ej rozbrzmiało intro, którym był największy przebój zespołu Europe – The Final Countdown. Po drugim miniwprowadzeniu na scenę wyskoczyli Szwedzi, zaczynając od mocnego Ghost Division, by przejść do spokojniejszego, ale chyba najbardziej rozpoznawanego z najnowszej płyty „Heroes” (2014) utworu To Hell and Back. Sabaton zagrał przekrojowe utwory ze wszystkich swoich wydawnictw, grając także balladowy utwór w języku szwedzkim En livstid I Krig. Na duży plus była świetna interakcja między zespołem a publicznością. Ci ostatni reagowali żywo na każdą zapowiedź kolejnego utworu, jak i po jego zakończeniu, ale także na konferansjerkę wokalisty Joakima Brodena zarówno w języku angielskim, jak również i polskim. Myślę, że wszyscy, którzy pojawili się pod sceną na Błoniach byli zadowoleni. Sabaton pokazał kawał porządnego heavy-metalowego grania, który został okraszony wspaniałymi efektami specjalnymi, tj. wybuchy, dym, ogień; nie zapominając o utworach, które stały się tak bardzo ważnymi dla polskich słuchaczy – Uprising oraz 40:1. Przy pierwszym z tych utworów wokalista miał zarzuconą na swoje plecy flagę biało-czerwoną, co spotkało się z entuzjastyczną reakcją widowni oraz niespodziewanym odśpiewaniem Mazurka Dąbrowskiego przez przybyłych.
Po zakończeniu koncertu standardowe rzucanie fantami – kostki, pałeczki, opaski, ręczniki, wody. Brak bisu pozostawia jakiś niedosyt, ale liczę, że słowa Joakima o wspaniałym wieczorze, którego nigdy nie zapomną, a także spotkanie z totalnie fuckin’ crazy polish friends właśnie w Grudziądzu pozostawi miłe wspomnienia zarówno u zespołów, jak i przybyłych licznie fanów. Absolutnie warto było być tutaj i podziwiać wyczyny europejskiej i światowej czołówki, co prawda z tak różnych muzycznych światów, ale nie na tyle głębokich i odległych, by dzielić. Żywię również nadzieję, że nie będzie to przysłowiowa jedna jaskółka i takie koncerty jak ten z soboty będą odbywać się w mieście częściej. Po pierwsze to wspaniała reklama i promocja miasta, po drugie publiczność spragniona gwiazd ze światowego topu zagwarantuje sukces takiemu przedsięwzięciu.
SABATON – METAL CRÜE (GRUDZIĄDZ – 30.08.2014)