I’m the Man nie jest kolejną typową autobiografią gwiazdy rocka. Mimo że Scott Ian w zawrotnym tempie i z dużą dozą poczucia humoru opowiada o swoim udziale w wielu zabawnych sytuacjach, jak choćby o swoich doświadczeniach z narkotykami czy o szalonym imprezowaniu, książka skupia się jednak i w odświeżający, drobiazgowy sposób opowiada o muzyce, a zwłaszcza o muzyce Anthraxu, jednego z zespołów tzw. Wielkiej Czwórki – obok Metalliki, Megadeth i Slayera. To opowieść o tym, jak udało im się zmienić bieg ciężkiej muzyki, kierując go z dala od hair metalu lat 80., a to głównie za sprawą ciężkiej pracy, woli i wytrwałości. Pełen energii i pasji, miłośnik komiksów i żywiołowości na scenie, ale i oddany mąż i ojciec ma co opowiadać. A fani znajdą tu szczere, bez lukrowania opowieści zza kulis nie tylko Anthraxu, ale i całej sceny metalowej. Oto zdumiewająca opowieść utalentowanego łysego gościa z kozią bródką.
Życie w dźwiękach thrash metalu
Każdy szanujący się fan metalu zna tzw. „Wielką Czwórkę Thrash Metalu”, w której skład wchodzą Metallica, Slayer, Anthrax i Megadeth. Zespoły te zdobyły olbrzymią popularność i niejako ukształtowały dalszy rozwój thrashu, inspirując wiele nowych grup. Thrash charakteryzuje się energicznymi utworami i spore wrażenie robi zwłaszcza na koncertach, kiedy porywa fanów do moshu i dobrej zabawy. Sama niejednokrotnie w takich uczestniczyłam, a występ zespołu Anthrax podczas festiwalu Sonisphere w Warszawie do tej pory wspominam bardzo miło. Scott Ian to jego gitarzysta, lider i założyciel, przyciągający uwagę swoją charyzmą, talentem i charakterystycznym wyglądem. Zapoznając się z autobiografią Iana, chciałam poznać jego spojrzenie na gatunek, dzieje rozwoju grupy oraz ciekawostki z prywatnego życia artysty, o którym prawie nic nie wiedziałam. Czy książka spełniła moje oczekiwania?
Autobiografia rozpoczyna się wstępem Kirka Hammetta, gitarzysty Metalliki i przyjaciela Scotta Iana, w którym opowiada pokrótce o ich relacji, wspomina jej zabawne momenty i podkreśla wiele pozytywnych cech swojego kumpla. Dalsza część to już subiektywny wywód samego Iana, charakteryzującego się sporym dystansem do swojego życia, humorem, ale także poważnym podejściem do muzycznej działalności. Muzyk szczerze opowiada zarówno o lekkich, jak i trudnych tematach. Wspomina ciężkie dzieciństwo i swoją rodzinę, związki, rozwody, podejście do muzyki. Z refleksją przytacza też swoje doświadczenia związane z używkami i problemy, jakie mu one przyniosły, niejako przestrzegając przed nimi odbiorcę. Opisuje swoje życie prywatne i publiczne. Duże wrażenie na odbiorcy robi zwłaszcza niezwykła pasja i determinacja Iana, która przyczyniła się do wielkiego sukcesu grupy, jego zdolność do wyciągania wniosków z przeszłych doświadczeń i zaangażowanie w życie rodzinne. Artysta przedstawia się w książce jako człowiek z krwi i kości, wzbudzający sympatię, otwarty na ludzi i doświadczenia, wielbiciel twórczości Stephena Kinga, posiadający zarówno zalety, jak i wady, dzięki czemu jego historię śledzi się z przyjemnością.
Przedstawione w autobiografii wydarzenia niejednokrotnie zaskakują bądź rozbawiają, stanowiąc świetną czytelniczą rozrywkę. Dramatyczne i smutne zdarzenia przeplatają się ze śmiesznymi i radosnymi. Książka została napisana przystępnym, ciętym i barwnym językiem, dzięki czemu odbiorca może całkowicie zatracić się w lekturze. Scott Ian jest wielkim pasjonatem komiksów i oddaje im nawet swoisty hołd we własnym, zamieszczonym w omawianej publikacji. Stanowi on wspaniały do niej dodatek i opowiada o spotkaniu Iana z Lemmym Kilmisterem, które skończyło się w dość przykry, ale i pouczający dla niego sposób. W środku znajdują się również wkładki z fotografiami z życia prywatnego artysty oraz koncertów zespołu Anthrax.
„I’m the Man. Autobiografia tego gościa z Anthrax” to rewelacyjna, świetnie wydana pozycja dla każdego miłośnika Antraxu i thrash metalu. Ogrom ciekawostek dotyczących zarówno rozwoju tego podgatunku muzyki, jak i artystycznej drogi zespołu oraz perypetie Iana Scotta stanowią intrygującą dla czytelnika mieszaninę i wzbudzają w nim wiele pozytywnych emocji. Z pewnością kiedyś do niej powrócę, a już zwłaszcza do jej najciekawszych i najzabawniejszych fragmentów.