Ambasadorzy koreańskiej kultury powracają. Po raz kolejny doskonale dostosowują folklorystyczne melodie do norm współczesnych struktur muzycznych. A raczej wskazane byłoby powiedzieć, że robią to na odwrót. Przewracają bowiem ideę rocka, bluesa, elektroniki i jazzu w niepowtarzalną hybrydę, której podstawą są zalążki tradycyjnej muzyki ludowej. Ich instrumentarium jest mocno rozwinięte o paletę elektronicznych barw, co jeszcze bardziej rozszerzyło ich swobodę stylistyczną. Świetnie wypadają tu kompozycje skupiające się na dynamice rytmu, trudnych sygnaturach czasowych i ciągłych zmianach tonalnych (Beating Road) oraz te, które łączą południowokoreański folklor z rockową wrażliwością (Exhale-Puri, Elevation of Light). „Karma” to niezwykła mieszanka różnego rodzaju muzycznych barw bez kontekstu. To improwizacja i forma, która naprawdę spaja tradycję ze współczesnymi normami. O ile spopularyzowany tak bardzo obecnie k-pop za parę lat pewnie mało kto będzie pamiętał to jestem pewien, że jako towar eksportowy Black String przetrwa znacznie dłużej ze względu na sumienne wyrażanie tożsamości kulturowej w niesamowicie oryginalnych muzycznych konwencjach, a nie pazernej ideowej asymilacji.