Jeśli miałbym wybrać jeden instrument, którego rola w jazzie z roku na rok będzie rosła, to na pewno będą to skrzypce. Co prawda w przeszłości nie brakowało wspaniałych skrzypków, którzy z wielkim powodzeniem zaadoptowali technikę gry na tym instrumencie do stylu jazzowego, jak chociażby nasz Zbigniew Seifert, czy Michał Urbaniak, to mimo wszystko były to raczej wyjątki w szeroko przyjętym jazzowym instrumentarium. Ostatnia dekada dobitnie pokazała jaki potencjał drzemie w tym najszlachetniejszym z chordofonów, dzięki czemu brzmienie skrzypiec w jazzie nie jest już tylko przelotną egzotyką.
Zamieszkały w Londynie Dominic Ingham jest przedstawicielem nowej generacji artystów skutecznie łączących muzyczną tradycję z całym wachlarzem ekspresji, który dają wirtuozowskie możliwości skrzypiec. Muzyk wybiega jednak przed szereg i w swoich kompozycjach zamiast skupiać się na karkołomnych arpeggiach, stawia na staranne budowanie atmosfery wokół dość precyzyjnie nakreślonych tematów. „Role Models” to płyta w pełni zespołowa oparta na pięknych kontrastach brzmieniowych skrzypiec, wibrafonu i fortepianu. Nieustanny dialog tych instrumentów kreuje wyjątkowo atrakcyjne ścieżki melodyczne utwardzone przez solidną postawę sekcji rytmicznej. Gra zespołowa zapobiega przed powielaniem oczywistych wzorów i otwiera zupełnie nowe możliwości dla tak ciekawego zestawienia instrumentów.
W efekcie „Role Models” bliskie jest skandynawskiej myśli muzycznej i jej minimalizmowi. Takie utwory jak: Fall, Daydreaming, czy Bottles są przykładem na doskonałą formę ze starannie ogarniętą dynamiką i dominującą rolą melodyki. Jest nieśpiesznie, ale nie wolno, dostatnio we wszelkie jazzowe niuanse, ale bez przepychu. Muzyka otwarta jest na widza nieokreślonego na konkretny styl. Dominic Ingham szuka złotego środka i jego poszukiwania z czasem doprowadzić go mogą – kto wie – do całkiem przełomowych odkryć. Artysta, którego karierę naprawdę warto śledzić.