Przyjemności przyjemnościami, ale krakowscy hedoniści musieli się najpierw sporo napracować, żeby taki owoc wytłoczyć i czerpać z tego radość. Debiutanckie wydawnictwo to elegancki mariaż rockowej surowizny z wyrachowaną melodyką. Wielu na początku z pewnością rzuci się jednak w uszy oryginalna emocjonalna barwa wokalisty, quasi-teatralna bym powiedział, a co najważniejsze naturalna. Na początku jakby nie pasowała do całej koncepcji, przekraczając dozwoloną miarę dziegciu na łyżce, ale jeśli już się oswoimy, ja osobiście mógłbym zjeść nawet całą stołową. Muzyka niesztampowa i mało przewidywalna, ze specyficznie obniżonym brzmieniem. Ciekawe i refleksyjne zwroty akcji ze sporą dawką riffowej i rytmicznej uczty. Świetny przystanek dla zatęchłych rockowych melomanów, którzy chcą się odświeżyć i wziąć głęboki oddech przed mocniejszymi odmianami tego mniej komercyjnego metalu.