★★★★★★★★✭☆ |
1. Nów 2. 40 nocy Grudnia 3. Bezdech 4. Ostatni śnieg 5. Czarna szadź 6. W chłodnym blasku ciszy 7. Pod lodem
SKŁAD: W. – gitary, wokal, teksty; U. – gitary, bas
PRODUKCJA: Kres
WYDANIE: 21 grudnia 2016 – Werewolf Promotion
W drugiej dekadzie grudnia do sprzedaży trafił drugi album projektu Kres. Tworzą go olsztyńscy muzycy znani z takich projektów jak Stworz, Fall czy Wędrujący Wiatr. Lata mijają, a dziennikarze muzyczni i sami artyści nieustannie ulegają „magii” drugiej płyty. Jedni czekają tylko by usłyszeć coś nowego i ewentualnie wykazać niektóre potknięcia, wypaczenia oraz z często nieskrywaną radością pisać o słabości płyty. Drudzy często chcą dorównać, bądź przebić debiut, zarówno od strony muzycznej, tekstowej, czy po prostu rozwojowej. Rok po wydaniu debiutu „Na krawędziach nocy” zespół Kres pozostał konsekwentny w swoich założeniach. Nie rozczarowuje, a w niektórych momentach intryguje i oczarowuje. Na krążku znalazło się siedem oryginalnych kompozycji o łącznej długości 39 minut, które utrzymane zostały w równomiernym tempie. Mocne i konsekwentne rytmy rysują spójny wzór całego albumu. Powinno, a wręcz trzeba się doczepić, że „40 nocy Grudnia” nie odkrywa nowych kart, nie dodaje czegoś ekstra, wobec tego co usłyszeliśmy rok wcześniej, ale te unikalne harmonie i przestrzenne melodie wypełnione pięknem, delikatnością i wrażliwością, chwytają za serducho jak poprzednio. Melancholii, zadumy, czasem nawet post-rockowych inspiracji jest sporo. Jest też doskonale znany gniew, podszyty takimi emocjami jak smutek i żal oraz wspomniane piękno, które przebija się przez czerń grudniowych nocy (40 nocy grudnia, Bezdech).
Teksty W., podobnie jak na ostatnim „Wędrującym Wietrze” – bardziej poetyckie niż brutalne. Znów black metal jest tutaj tylko punktem wyjścia do szukania sposobu na wyrażenie swoich stanów, lęku, rozpaczy; na opisanie tego, co dzieje się wokół człowieka, a który będąc nieustannie zajętym, w ogóle nie dostrzega (Ostatni śnieg, Czarna szadź, Pod lodem).
„40 nocy Grudnia” jest owocem świetnej pracy. Spójna, szczera, melancholijna, spokojna, niezwykle dopracowana płyta. Dźwięk wręcz krystaliczny, żaden rekord i dźwięk na siebie nie nachodzi, przez co mamy ścianę przyjemnego dla ucha hałasu z idealnie słyszanym wokalem. Album skrojony z niezwykła dbałością dla fanów melodyjnego i atmosferycznego metalu. Kolejny krążek do zimowej playlisty, który trzeba koniecznie sprawdzić. A zima póki co odpuścić przecież nie chce…