Jeśli znacie i lubicie stare kabarety, to na pewno kojarzycie skecz pana Tyma, w którym odgrywa prezentera TV zapowiadającego program na dzisiejszy wieczór. Przy oglądaniu tej płyty miałem podobny problem ze względu na enigmatyczną nazwę formacji. Muzyka do najłatwiejszych też nie należy. Esencja płyty „Inkluzje” to kilka dziwacznych, czasem psychodelicznych czytanek, odczytywanych przez lektora z ciekawym, niskim głosem, któremu towarzyszy podkład instrumentalny. Te utwory najbardziej zwracają na siebie uwagę. Oczywiście dla miłośników samego grania też jest czego słuchać. Muzycy znają się na temacie i wiedzą, jak zagrać, żeby muzyki słuchało się przyjemnie. Poleciłbym tę płytę grupom teatralnym, ponieważ muzyka zespołu nieustannie kojarzy mi się ze ścieżką dźwiękową do sztuki. Jeśli lubicie muzyczne ciekawostki i chcecie dowiedzieć się czegoś o „indukcji między kotami”, to na pewno warto posłuchać.