Tonbruket – Live Salvation

★★★★★★★★☆☆

1. The Missing 2. Di It To The End 3. Nightmusic 4. Sinkadus 5. Gripe 6. Balloons 7. Polka Oblivion 8. Vinegar Hear

SKŁAD Dan Berglund – kontrabas; Johan Lindström – gitara, elektryczna gitara stalowa; Martin Hederos – fortepian, syntezatory, skrzypce; Andreas Werliin – perkusja

PRODUKCJA: Tonbruket

WYDANIE: Act Music 2018

Dan Berglund, zakładając zespół Tonbruket, zadziwił swą niespodziewaną, odrębną indywidualnością artystyczną, fascynował magią środków dźwiękowych i śmiałym programem estetycznym. Stało się to niedługo po tragicznych zdarzeniach lata 2008 roku, kiedy to w tragicznych okolicznościach zginął pianista Esbjörn Svensson, przerywając tym samym działalność jednego z najbardziej wpływowych triów fortepianowych w historii jazzu. Kompani Svenssona nie zamierzali trwać w wiecznej żałobie, więc swój żal i rozpacz szybko przemienili w kreatywny ciąg zdarzeń, który przyniósł muzyce dwa bardzo prężnie rozwijające się bandy – Magnus Öström założył swój kwintet, a Dan Berglund enigmatycznie brzmiący Tonbruket.

Dan Berglund (fot. Rita Pulavska)

Z pozoru nieśmiały i wiecznie skryty za geniuszem Svenssona Berglund postanowił wreszcie stanąć w centrum uwagi i chociaż do zespołu zaprosił wyjątkowo utalentowanych artystów, to tym razem właśnie jego nazwisko stało się magnesem przyciągającym odbiorców. „Live at Salvation” to piąte już wydawnictwo Szwedów i jednocześnie pierwsze koncertowe, nagrane w Jazzclub Bix w Stuttgarcie. Składają się na nie utwory nagrane już uprzednio na płytach: „Forevergreens”, „Nubium Swimtrip” oraz „Dig It To The End”. Tonbruket jawi tu się jako wysoko wyspecjalizowany okręt podwodny zasilany stabilnym, często transowym rytmem sekcji rytmicznej, który co jakiś czas zanurza się w plamach dźwiękowych partii gitary i instrumentów klawiszowych, by powrócić na powierzchnię ze zdwojoną mocą w finalnych częściach kompozycji. Na swojej drodze napotyka na wyswobodzone dysonanse i przeróżne chromatyzmy, które niekiedy tworzą złowrogi, atonalny wir. I kiedy wydaje się, że Tonbruket zginął na zawsze w przepastnej otchłani awangardy, sytuację ratują przyjazne tematy poboczne oraz partie solowe gitary Johana Lindströma i skrzypiec Martina Hederosa, niwelujące wszelkie harmoniczne ciążenie i kierujące kolektyw w zdecydowanie bardziej przystępne dla ucha rejony.

Takie obrazowe przedstawienie muzyki Szwedów nie jest tu przypadkowe. Ich kompozycje są wyjątkowo ilustracyjne i za każdym razem poszukują jakiejś kanwy zewnętrznej, jakiejś konwencji, czy pretekstu. W ten sposób zespół tworzy własnym językiem dźwiękowym najróżniejsze klimaty i nastroje. Stąd usłyszymy tu zarówno rockowe echa Pink Floyd (The Missing), zawodzenie skrzypiec rodem z cygańskiego taboru (Polka Oblivion) i lament kataryniarza na jednej z zapomnianych ulic przedwojennego Paryża (Sinkadus). Na zakończenie Tonbruket ukazuje nam swoje Vinegar Heart, będące kwintesencją płyty, która udowadnia, że nawet ambitna muzyka to przecież piękna zabawa, a nie ponure egocentryczne męki. 

.