Jeśli Bóg istnieje, to gołębie są jego posłańcami na Ziemi. Potwierdzone przynajmniej przez zespół Ultra Zook. Są wszędzie, obserwują każdy nasz ruch na ulicy, w naszych samochodach, przez okna naszych sypialni. Wszystkie nasze dobre i złe uczynki zgłaszają Bogu, który jest zobowiązany do skorygowania naszej trajektorii, brutalnie nas karząc. Z pewnością też obserwowały nagranie tego albumu, chociaż na pierwszy rzut ucha wygląda na to, że świat którzy stworzyli był ukończony w jeden dzień, a resztę tygodnia odpoczywali. Na tym albumie jest wszystko. Eksperymentalizm pełną parą. Nie śmiem tu używać nawet szufladek, bo nigdzie to by się nie zmieściło. Dynamizm muzyki przypomina pierwsze kroki niemowlęcia. Muzyka jest kanciasta, niewygodna, ale i pomysłowa. Nie sposób odmówić sobie przyjemności, aby śledzić każdy ich kroczek w kierunku coraz głębszej konsternacji, czy to ze względu na ekwilibrystyczną niewinność aranżacji, czy na muzyczną bezczelność i melodyczną niesubordynację. Ultra Zook zaskakuje atmosferą Ulicy Sezamkowej, gdzie każda z maskotek przedawkowała inną substancję psychoaktywną. Ta płyta to definicja radości z życia i bogactwo jego najskrytszych aberracji. Nie wiem, na ile przyjemnie się tego będzie Wam słuchało, ale ta formacja z pewnością się przy tym nie nudziła!