Praca dziennikarza muzycznego miewa swoje blaski i cienie. Czasem jest jak błogostan, i dziękujesz za nią Opatrzności, a czasem jest jak pływanie między Scyllą a Charybdą. Scyllą dziennikarskiego obiektywizmu, a Charybdą własnych muzycznych przyzwyczajeń. Te potwory nigdy się po równo...