Nowy album kwintetu New Bone, zatytułowany „Sorrow”, to jazzowa opowieść o żalu, nostalgii i głęboko zakorzenionej wrażliwości. To muzyka, która nie tylko wybrzmiewa, ale zostaje z nami długo po ostatnim akordzie. To nie przypadek, że zespół z takim dorobkiem i doświadczeniem, złożony z samych uznanych muzyków, dostarcza słuchaczom materiału, który równie dobrze mógłby pełnić rolę ścieżki dźwiękowej do nieistniejącego jeszcze filmu – subtelnego, ale intensywnego w emocje.
Album otwiera utwór Reversed Truth, który już od pierwszych taktów ustawia poprzeczkę bardzo wysoko. Doskonałe harmonie, misternie skonstruowane aranżacje i fantastyczne partie solowe – zwłaszcza trąbka Tomasza Kudyka i fortepian Dominika Wani – wprowadzają słuchacza w świat jazzu najwyższej próby. To nie tylko pokaz warsztatu, ale przede wszystkim przykład narracji muzycznej, która potrafi opowiedzieć więcej niż tysiąc słów.
Na płycie roi się od pięknych, przestrzennych melodii, których dramaturgia prowadzi nas przez różne odcienie emocji. Kompozycje takie jak Sorrow czy Szu pulsują melancholią i czułością, przywołując ducha polskiej szkoły jazzu – tej, która stawia na lirykę, przestrzeń i głębię wewnętrznego przeżycia. Kudyk, jako główny kompozytor, tworzy muzykę elegancką, dojrzewającą jak dobre wino, a każdy członek zespołu współtworzy ten świat z równym zaangażowaniem.
W warstwie eksperymentalnej, New Bone wychodzi poza klasyczne ramy kwintetu. W utworach takich jak The Serenity Prayer czy Don’t Believe Everything You Think, słyszymy głos Zuzanny Baum i Jana Piwowarczyka, których wokalne frazy przywodzą na myśl dokonania Roberta Glaspera z czasów „Black Radio”. To połączenie jazzu akustycznego z nowoczesną estetyką neo-soul dodaje płycie dodatkowej warstwy emocjonalnej i brzmieniowej.
Szczególne miejsce na albumie zajmuje Blues For Dominic, dedykowany Dominikowi Wani, który w tym utworze – ale i na całym albumie – błyszczy nie tylko jako instrumentalista, ale jako architekt nastroju. Wania, znany z licznych projektów (m.in. z Tomaszem Stańko, Maciejem Obarą, czy projektem Miroirs), wnosi do „Sorrow” swoją charakterystyczną, klasyczno-improwizowaną wrażliwość i finezję.
New Bone nie musi już niczego udowadniać – mają za sobą koncerty od Lwowa, przez Indie, aż po Bułgarię, i występy na najważniejszych festiwalach w Polsce. „Sorrow” jest potwierdzeniem ich dojrzałości, ale i odwagi – bo to płyta wymagająca, subtelna, kontemplacyjna. To muzyka, która nie krzyczy, ale mówi szeptem, i właśnie dzięki temu trafia najcelniej.
Dla fanów jazzu – pozycja obowiązkowa. Dla wszystkich innych – zaproszenie do świata, w którym smutek jest pięknem, a cisza ma sens. „Sorrow” to album, który potwierdza nie tylko dojrzałość artystyczną New Bone, ale również ich osadzenie w estetyce jazzu rozumianego jako forma duchowego przekazu. Ta płyta nie szuka poklasku – nie ma tu popisowej wirtuozerii dla samej wirtuozerii, nie ma też nachalnych efektów czy prób przypodobania się modzie. Jest za to konsekwentne, świadome budowanie muzycznego świata, w którym każda nuta ma swoje miejsce, a każda pauza coś znaczy. To jazz nastroju, jazz emocji, jazz kontemplacji.
Słuchając „Sorrow”, nie sposób nie poczuć, że mamy do czynienia z albumem stworzonym z potrzeby wewnętrznej – nie z przymusu rynku, nie z chęci wydania „czegoś nowego”, ale z realnego, artystycznego imperatywu. Tomasz Kudyk jako kompozytor i lider nie tylko prowadzi zespół, ale nadaje mu kierunek – subtelny, choć wyrazisty. To kierunek, który wiedzie przez melancholię, smutek i refleksję – ale nigdy w banał, nigdy w sentymentalizm. To jest żal czysty i szlachetny, taki, który nie rozdziera, ale pozwala zrozumieć.
Dla wytrawnych słuchaczy będzie to uczta. Dla tych, którzy dopiero wchodzą w świat jazzu – wyzwanie, które warto podjąć. Bo „Sorrow” to nie tylko świetna płyta – to manifest wrażliwości. Jazz, który nie tylko się słyszy, ale który się czuje.