Kiedy w 1997 roku Nils Petter Molvær wydał „Khmer”, pojęcia nu-jazz jeszcze nie było, a połączenie trąbki z beatem drum’n’bass i mroźnym ambientem brzmiało jak futurystyczna herezja. Album opublikowany przez ECM natychmiast stał się punktem zwrotnym: jazz opuścił klubowy zaduch i wszedł w przestrzeń elektronicznego pejzażu, a krytycy okrzyknęli Norwega Milesem Davisem ery post-rocka.
Dwadzieścia osiem lat później Molvær wraca do materiału, ale nie w formie prostego „greatest hits”. 5 września 2025 r. nakładem brytyjskiej wytwórni Edition Records ukaże się „Khmer Live in Bergen” – pełnokrwisty zapis koncertu nagranego w 2023 roku w Grieghallen. Przejście z ECM do Edition to symboliczny transfer: artysta zyskuje pełną swobodę twórczą, a label – najgorętszy tytuł w katalogu jazzu elektro-skandynawskiego.
Kluczowe jest jednak to, co dzieje się w samej muzyce. Skład w Bergen przypomina oryginalną ekipę: Eivind Aarset wycina gitarowe tekstury ostrzejsze niż dawniej; Jan Bang i Pål „Strangefruit” Nyhus obsługują samplery na żywo, nadając utworom pulsujący groove; Audun Erlien zagęszcza niskie częstotliwości basem elektrycznym, a podwójna perkusja Per Lindvall / Rune Arnesen dokłada warstw rytmicznych niczym DJ miksujący break-beat z dubem.
Otwarcie koncertu, „Khmer”, trwa tu blisko trzynaście minut: po dronowym preludium wchodzi monumentalny rytm, na który Molvær nakłada trąbkę przepuszczoną przez delay i mocną kompresję. Brzmi bardziej ekspresyjnie niż w studiu – jakby każda fraza była deklaracją niezależności od własnej przeszłości. Tløn wpada w trip-hopowy mrok i przypomina, że muzyka Molværa zawsze flirtowała z estetyką Massive Attack, lecz wersja live dodaje psychodeliczny pierwiastek gitary Aarseta. Platonic Years z kolei rośnie w pulsującą techno-mantrę, której kulminacja funduje publiczności pełne katharsis.
Koncertowy kontekst wydobywa też subtelności kompozytorskie. Molvær, dziś sześćdziesięcioczterolatek, gra mniej nut, lecz z większą dramaturgią; długie pauzy rezonują z ciszą sali, a elektronika nie maskuje, lecz komentuje dźwięk akustyczny. Nad brzmieniem czuwał inżynier Ulf Holand, odpowiedzialny za miks oryginału – dzięki temu „Khmer Live…” zachowuje klarowność szkoły ECM, jednocześnie uderzając współczesnym, basowym ciężarem systemów koncertowych.
Edition Records zapowiada limitowany winyl w białym tłoczeniu, rozszerzone cyfrowe wydanie z dwoma niewydanymi bisami (Ligotage oraz cover Kashmir Led Zeppelin) i wersję Dolby Atmos na platformach streamingowych. Te dodatki zdradzają ambicję: nie chodzi o nostalgię, lecz o przedstawienie „Khmer” nowemu pokoleniu słuchaczy wychowanych na post-clubowej elektronice.
Czy „Khmer” wytrzymuje próbę czasu? „Live in Bergen” pokazuje, że tak. Molvær nie restauruje starych murów; burzy je i wznosi nową architekturę dźwięku, w której jazz jest językiem, a elektronika – narzędziem ekspresji. Jeśli oryginał wyznaczył kierunek, to wersja live doprowadza go do skandynawskich fiordów XXI wieku, gdzie echo trąbki niesie się dalej niż kiedykolwiek.
„Khmer Live in Bergen” to album dla tych, którzy chcą posłuchać historii przyszłości – jednocześnie hołd i manifest odwagi. W oczekiwaniu na wrześniową premierę Molvær zapowiada trasę europejską, której finał w Oslo ma symbolicznie domknąć ten krąg.