A robi to singlem Another Death by the River. Jak to mówią: z małej burzy, duże tornado… a może coś mi się pomieszało przez ten utwór, bo Neal Cassady udała się sztuka podsycania napięcia z każdą sekundą ich nowego numeru. Zaczynamy bardzo delikatnie, tylko organy i głos, a potem stopniowo wkracza psychodeliczna gitara, powrót ciszy a potem gitary ze zdwojoną siłą. Samo zakończenie zagrzeje krew w żyłach szanujących się fanów hard rocka i progresji. Naprawdę mocny powrót! Data premiery krążka jest jeszcze nieznana.