To projekt, który łączy podróże i mój fetysz związany z dachami i kinematografią. Ponieważ nie mogę grać z innymi ludźmi w czasie pandemii, poczułem, że to właściwy moment na nagranie tego albumu. Zawsze chciałem to zrobić i teraz była do tego dobra okazja. – wyjaśnia artysta. Rezultatem są cztery autorskie utwory i sześć reinterpretacji takich nieśmiertelnych kompozycji jak chociażby: Smile (Charlie Chaplin), Isn’t She Lovely (Steve Wonder), Footprints (Wayne Shorter), Alfonsina Y El Mar (Ariel Ramirez).
Petros Klampanis jako znakomity aranżer, którego wyobraźnia muzyczna z wielkim powodzeniem potrafi ogarnąć orkiestrową obsadę wykonawczą, nagrywa solowy album po raz pierwszy. Łatwo domyśleć się jak trudno utrzymać uwagę słuchacza na solowym instrumencie, jakim jest kontrabas. Świadomy jest tego również autor wydawnictwa, dzięki czemu otrzymujemy muzykę z dużym ładunkiem emocjonalnym, treściwą, ale i pełną polotu, gdzie każdy dźwięk, motyw i fraza ma swoje określone znaczenie. Wykorzystując looper, a konkretnie podłogowy pedał pętlowy Boss, grecki artysta jest w stanie kreować złożone formalnie kompozycje, w których usłyszymy partie perkusji (gra dłońmi na pudle rezonansowym kontrabasu), dodatkowe instrumenty perkusyjne jak na przykład kalimba (Footprints), a także partie wokalne będące istotnym dopełnieniem całości. Niebagatelne znaczenie ma też szeroki wachlarz artykulacji obejmujący klasyczne arco (Blue Cave), aż po pizzicato z wykorzystaniem flażoletów (Isn’t She Lovely).
„Rooftop Stories” to płyta ugruntowująca renomę Petrosa Klampanisa jako kontrabasisty dojrzałego tak technicznie, jak i stylistycznie. Łatwo możemy odnieść wrażenie, że wszystkie zawarte tu kompozycje zostały jakby wystrzelone z jakieś wewnętrznej, twórczej katapulty. To nagranie dokumentujące potrzebę artystycznego spełnienia w danej chwili i czasie, niezależnie od okoliczności. Jedno z niewielu pozytywnych aspektów, jaki przyniósł nam ten jakże trudny dla kutury czas pandemii.