Kto by pomyślał, że Praga (oczywiście nie ta warszawska), może stać się inspiracją do nagrania, wszak kompletnie mijającej się z „klasycznym obrazem” tego miasta, ale jednak – mocno intrygującej płyty. A tak dzieje się z formacją Suzan Köcher’s Suprafon, która oprowadza nas po stolicy Czech przy akompaniamencie ciepłej, melancholijnej i owianej psychodeliczną mistyką muzyki. Trippowe dźwięki gitar, porządnie uwydatniony pogłos, enigmatyczne syntezatory i niebiański wokal. Nawet nagminnie używane arpeggio nie ujmuje całości powagi, ale wzmacnia całość wymaganą w popie, czy indie nutą infantylności i banału. Na tej płycie dostajemy 100% dziennego zapotrzebowania na psychodeliczny folk z oszałamiająco dobrymi melodiami nie skąpiącymi od wpływów kraut rocka, folku i francuskiego popu la 60. i 70. Co odbija się mocna na odbiór i na charakter płyty, to świetne ujęcie w ich twórczością dźwięków melotronu, które doskonale dopinają oniryczny wymiar ich aranżacji. Miękki, płynny, ale i „upiorny” dźwięk tego instrumentu determinuje cały projekt i jego oryginalność, zdecydowanie rozszerzając granice eksperymentalizmów, jakich się podejmują. Mocna pozycja dla szukających czegoś unikalnego.