Szwedzki tribute do Sir Paula McCartneya! Ulf Wakeniues (gitara), Lars Danielsson (kontrabas) i Magnus Öström (perkusja) stworzyli osobliwy projekt poświęcony jednemu z najbardziej rozpoznawalnych artystów świata. Dowodzi to przede wszystkim o tym, jakim szacunkiem darzony jest brytyjski artysta oraz jak daleko wykracza jego twórczość, wielokrotnie trafiając na podatny grunt jazzu.
Dobór utworów świadczy jak gruntownie skandynawscy artyści znają repertuar Paula McCartneya. Na „Taste of Honey” znalazły się utwory nawiązujące do samych początków kariery The Beatles, kiedy to w liverpoolskim Cavern Club czy też Star-Club w Hamburgu, obok swoich własnych piosenek zespół wykonywał pozycje Chucka Berry’ego, Buddy Holly’ego oraz Bobby’ego Scotta. To właśnie od kompozycji tego ostatniego nazwę wzięła cała płyta. Nieprzypadkowo na krążku znajdziemy też meksykański szlagier Bésame Mucho, którym Paul McCartney często kończył koncerty wczesnego The Beatles. Spośród dwunastu kompozycji nie zabrakło też miejsca na pozycje z solowej kariery Brytyjczyka jak: Maybe I’m Amazed, Jet, My Valentine.
Jak można było przypuszczać charakter płyty daleki jest od wersji prezentowanych w oryginale. Szwedzi pozostają bliscy swoim własnym korzeniom i własnemu stylowi gry. Dominuje przestrzenność aranżacji i swoboda frazowania partii gitary i kontrabasu. Minimalistyczne podejście do materiału muzycznego sprawia, że każda nuta, drobny motyw, czy wreszcie sama cisza ma tu ogromne znaczenie. Magnus Öström chyba jeszcze nigdy nie grał tak oszczędnie. Jego rola jako perkusisty sprowadza się często niemal wyłącznie do delikatnego akcentowania i koloryzowania partii kolegów, poza nielicznymi wyjątkami jak w najbardziej dynamicznym Eleanor Rigby.
Mistrzem ceremonii jest oczywiście sam Ulf Wakenius, gitarzysta obdarzony takim zmysłem muzykalności, że nawet gdyby się mocno starał, to nie potrafiłby zagrać nawet jednej fałszywej nuty. Uosobienie idealnego, kontrabasowego kontrapunktu – Lars Danielsson – uzupełnia ten perfekcyjnie skonstruowany kolektyw.
Muzyka na „Taste of Honey” przenosi nas do eterycznego świata muzyki, gdzie każdy dźwięk zachowuje idealny balans pomiędzy tym, co zostało skomponowane dziesiątki lat temu, a twórczym podejściem do oryginalnego materiału. Interpretacja evergreenów bez jakichkolwiek znamion pretensjonalności może cechować tylko artystów wybitnych. Szwedzi po raz kolejny pokazali, że do takich się zaliczają.