Jazzpospolita – Jazzpo!

★★★★★★★★✭☆

1. Balkony 2. Topniejący Śnieg 3. Motor Motor Motor 4. Lot 5. Dobrze Jest Mieć Odznakę 6. Pogadanka 7. Jedno Jabłko Mniej 8. Opary 9. Istota 10. Widzieliśmy Ich Trzy Dni Temu 11. Dobrze Jest Mieć Odznakę (Repryza)

SKŁAD: Stefan Nowakowski – kontrabas, gitara basowa; Wojtek Oleksiak – perkusja, perkusjonalia; Michał Przerwa-Tetmajer – gitara elektryczna; Michał Załęski – fortepian, Fender Rhodes, Hammond C-3, Arp Oddysey.

PRODUKCJA: Jan Smoczyński & Jacek Namysłowski – Tokarnia 

WYDANIE: 20 października 2014 – Postpost

www.jazzpospolita.com

Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Sam nie wiem, która płyta we mnie tak ostatnio wsiąkła. A uczynił to zespół z pięcioletnim stażem. Wystarczyła garść improwizowanego jazzu skąpanego w dynamice post rocka, który z tą trzecią płytą owej formacji, poprzez zwiększenie roli gitary, nabiera w zespole coraz poważniejszego znaczenia, ale do rzeczy…

W świat, a raczej w kraina jazzu nie tak bardzo pospolitego wprowadzają nas mocno rozbudowane Balkony, które zdumiewają przede wszystkim swym emocjonalnym rozwinięciem pokrywającym się z gęstą formą transowości. Pierwszą kompozycję można uznać więc za genialny wstęp i zapowiedź ich umiejętności mieniących się barwnymi dokonaniami niejakiego tria Możdżer, Danielsson, Fresco. Muzyka osadzona na klasycznym jazzie skłania się jednak coraz częściej ku bardziej modernistycznym nurtom kojarzącym się z dokonaniami bałkańskiego Eyot oraz bardziej znanymi na naszym poletku formacjami Tortoise czy Jagga Jazzist.

Garść improwizowanego jazzu skąpanego w dynamice post rocka.

Kolejne elementy rozwinięte są w jeszcze bardziej zaawansowanych odsłonach instrumentalnych gigantów, w quasi-marszowym Topniejący Śnieg, który błyszczy siermiężną grą sekcji rytmicznej i subtelnością fortepianu, a także oniryczny Lot. Utwór-paradoks, który z mało skomplikowanego napięcia buduje aranżacyjną machinę impresjonizmu chaotycznej chmury dźwięków, którą rozwiewa i nadaje pozytywnego tonu kolejna wzruszająca melodia.

Kraina jazzu nie tak bardzo pospolitego.

Wcześniej mamy jednak do czynienia z intensywnym Motor, Motor, Motor. Nazwa zobowiązuje. Śpieszny utwór, który zdobią popisy Wojtka Oleksiaka oraz Michała Przerwy-Tetmajera. Słuchajcie uważnie, bo tej „przebojowości” typowej dla owego utworu nie dopatrzymy się zbyt wiele na tej płycie. Jest bowiem na tyle zróżnicowana, że przy żadnej z kolejnych kompozycji nie można się nudzić. Nie ma dla niej schematów i nie ma granic. Ot, frywolny twór aranżacyjnej magii.

Co zdumiewa w tym zespole to wykorzystanie nieoczywistych środków i symbioza tak wbijającej się w ucho niepozornej melodyki na tle skręconych meandrów rytmiki, co uwidacznia przede wszystkim jeden z kolejnych utworów – Istota. Kompozycja niestawiająca na techniczną ekwilibrystykę. Z kolei Dobrze Jest Mieć Odznakę to kolejny optymistyczny wiraż melodyki post-rockowej gitary à la Besides, do którego na końcu albumu dostajemy nostalgiczną fortepianową repryzę. Co ważne, na płycie nie znajdziemy wcale zbyt wielu solowych popisów, te grają rolę jedynie jako przeplatające się myśli instrumentarium, scalając się w jedną kulę brzmieniowego piękna i efektywnej harmonii. 

Kula brzmieniowego piękna i efektywnej harmonii. 

Co by słuchacz się nie nudził, w kolejnej baśniowej kompozycji Pogadanka mamy niespodziankę w postaci znajomego brzmienia Hammonda, świetnie uzupełniającego gitarowe frazy. Minimalizm to jednak symbol tej grupy, który okrasza pastelową balladę Jedno Jabłko Mniej, na swój sposób mającą dziwnie orientalny charakter oraz powolne Opary, przypominające mi jazzową transgresję muzycznej twórczości Johna Frusciante z płyty „The Empyrean” (2009). 

Te oto mało rozwinięte formy to nie siła techniki, ale emocjonalnej atmosfery, jaką niosą owe kompozycje, co potwierdza również forma, na jaką się muzycy Jazzpospolitej zdobyli, nagrywając album „na setkę”. Na zakończenie dostajemy intrygujący Widzieliśmy Ich Trzy Dni Temu, który swym funkowo-gangsterskim klimatem oraz świetnie zdobiącymi ten twór dogrywkami klawiszy i gitary przypomniał mi atmosferę debiutu – kierującej się w stronę psychodelii – grupy Pink Floyd.

Formacja wolności dźwięku i niepospolitej muzycznej wyobraźni!

Jazzpospolita jest, jak na tak młodą formację, niezwykle kreatywna, zwłaszcza że tak intrygujący album popełnili, posługując się naprawdę minimalnymi środkami dźwiękowego przekazu. Rytmiczne kawalkady jazzowego transu, zmienne i przewrotne tempa oraz dynamika rocka, pośród których niepozornie wyłania się emocjonalna i wyrafinowana melodyka. Nietuzinkowa to formacja na naszym rynku! Nie tylko zresztą. Trafi bowiem do różnych kręgów publiczności chociażby ze względu na wielowymiarowość materiału, który dla mnie jest jedyny w swoim rodzaju. Jazzpospolita po raz kolejny rozwinęła swoją muzyczną przestrzeń. Nie boi się skręcać i wykręcać w demagogii brzmieniowych określeń. Formacja wolności dźwięku i niepospolitej muzycznej wyobraźni!

JAZZPOSPOLITA – JAZZPO! (OFFICIAL TEASER)