O powrocie Żywiołaka informowaliśmy, praktycznie od chwili, kiedy się o tym dowiedzieliśmy. Jak brzmi muzycznie po powrocie do klubów, mogliście dowiedzieć się z naszej relacji z toruńskiego koncertu. Wreszcie przyszedł i czas, by napisać kilka słów o najnowszej płycie zespołu. „Muzyka psychoaktywnego stolema” nawiązuje nazwą do pierwszej EP-ki zespołu „Muzyka psychodelicznej świtezianki” (2007), ale również i muzyką. Powiew „klasycznego” Żywiołaka jest bardzo mocno odczuwalny, szczególnie w tak charakterystycznych dla zespołu aranżach, które zabrzmią z naszych głośników, kiedy będziemy słuchali Idziemy z kanią czy Skrzeble. Płytka inspirowana jest dziejami dawnego Pomorza, a przede wszystkim z uwzględnieniem tradycyjnych obrzędów i przyśpiewek z regionu Kaszub. Kaszubi bowiem, to ludzie bardzo religijni i oddani tradycji (Idziemy z kanią, Stuch) ale także niezwykle rozrywkowi i weseli (Żona i ksiądz). Minialbum promował jako pierwszy utwór Skrzeble, zaaranżowany do kaszubskiej melodii ludowej spisanej przez Oskara Kolberga a do tekstu Bolesława Leśmiana. Jak wyjaśnia sam zespół utwór traktuje: o postaciach z demonologii kaszubskiej. W gwarze chełmińsko-dobrzyńskiej „skrzebel” to małe dziecko. W gwarze starokaszubskiej „skrzeblić” oznacza „łkać”. Sam Leśmian sugeruje nam w przypisie do utworu, że mamy tu do czynienia z istotami mitologicznymi. Dla nas to po prostu niechrzczeńcy, czyli duchy tragicznie zmarłych przed chrztem dzieci. Motyw zmarłych przedwcześnie dzieci pojawia się ponownie w utworze Stuch, który poprzedza instrumentalna kompozycja Z Chełmińskiego, będąca melodią ludową z obszaru Wielkiego Pomorza. Na koniec Pruski żołnierz – kolejny tekst spisany przez Kolberga, do którego zespół zaaranżował dodatkowo i wplótł w muzykę dźwięki skrzypiec diabelskich pochodzących z płyty „Kaszuby” z serii „Muzyka Źródeł” Polskiego Radia. Te sześć utworów, inspirowanych dawnym Pomorzem, przeplatanych jest przypowiastkami na temat tytułowych stolemów (olbrzymów), które czyta Stanisław Szroeder ze wsi Kłączno z tomu „Pomorze” autorstwa samego Kolberga wprowadzając słuchacza odpowiednio w atmosferę dawnych dziejów. Podobny zabieg, jak utwory przeplatane opowiastkami w gwarze z danego regionu zastosowano na albumie „Wskrzeszenie Hobouda” (2009) zespołu Hoboud – projekt poboczny muzyków Shannon, który jednakże odnosił się do terenów Warmii. Żywiołak stawia na charakterystyczne brzmienie liry korbowej, fideli renesansowej oraz basu, dużo ekspresji i precyzji w graniu, ale są też momenty stonowane, czy wręcz patetyczne. Wokalnie dziewczyny pierwsza klasa. Minus jest taki, że EP-ka jest bardzo krótka, łącznie z opowieściami pana Stanisława to zaledwie 24 minuty, ale pozytywnym jest wiedza, że to zaledwie zapowiedź długogrającego albumu.