Izrael – Biada, Biada, Biada

1. Płonie Babilon 2. Biada narodom 3. Strach w Babilonie 4. Poli bez kontroli 5. Rastaman nie kłamie 6. Wojna w Babilonie 7. War Dub 8. Kapłani szatana 9. Idą ludzie Babilonu 10. Powstańcie wojownicy 11. Dla każdego tak samo 12. Nie rób tego złego 13. Nasza kultura

SKŁAD: Robert „Afa” Brylewski –  wokal, gitara, melodica, gitara basowa, klawisze; Paweł „Kelner” Rozwadowski – wokal, gitara, melodica, gitara basowa, klawisze; Jarosław „Gruszka” Ptasiński – perkusja, instrumenty perkusyjne; Tomasz Lipiński – chórki, melodica, instrumenty perkusyjne, klawisze; Piotr Malak – saksofon; Tadeusz Kuczyński – trąbka; Milo Kurtis – instrumenty perkusyjne; Jerzy Jarmołowicz – instrumenty perkusyjne; Katarzyna Grzechnik i Vivian Quarcoo – chórki

PRODUKCJA: Włodzimierz Kowalczyk i Tadeusz Czechak

WYDANIE: 1983 – Pronit

www.izrael.art.pl 

 

Po dłuższym czasie powracamy na łamach naszego portalu do recenzji albumów, o których zwykło się mawiać, że są klasykami. Na dobry początek chciałbym zabrać Was w podróż do Warszawy pierwszej połowy lat 80. Tam też powstaje jedna z ważniejszych, o ile nie najważniejsza, z płyt reggae w naszym kraju.

W lutym 1983 roku, mimo uchwały Rady Państwa z 19 grudnia 1982 r. o zawieszeniu, trwał faktycznie stan wojenny. Stał się on niezwykle ważnym czynnikiem i bodźcem dla wielu muzyków. O fenomenie tego okresu wspominał Tomek Lipiński: W sytuacji, kiedy wokół cały świat się wali, ludzie zwracają się do swego wnętrza i sprawy duchowe zaczynają mieć większe znaczenie (…). Dla odszczepieńców, którymi byliśmy, ta cała koncepcja rastafariańska na naszych oczach się materializowała. Sowieckie imperium jawiło się jako Babilon. Dlatego popularność reggae w latach 80. w Polsce była całkiem zrozumiała.

Trudne czasy odbijały się na zespołach. O powstaniu zespołu Izrael Robert Brylewski mówił: Zespół Izrael  był konsekwencją powolnego wygasania Brygady Kryzys. Ostatnie próby Brygady odbywały się w trzyosobowym składzie: Kelner, Tomek Lipiński i ja. Nikt więcej się nie uchował (śmiech). To był koniec 1982 roku, ciężkie czasy. Przejściowym składem był zespół Aurora. Zamiast wokali były zarejestrowane gadki milicjantów z radiowozu i do tego graliśmy muzykę. W pewnym momencie Tomek odłożył gitarę i powiedział, że rezygnuje, że więcej nie przyjdzie na próbę (…).  Spędzałem wtedy wiele czasu z Vivian, Kelnerem, Milo Curtisem, Tomkiem Świtalskim i Jarkiem Gruszką. No i to był właściwie pierwszy skład Izraela. Pierwszy nieoficjalny występ grupy odbył się 27 lutego 1983 r. w studenckim klubie „Ubab”, gdzie odbywał się przegląd młodych kapel. Konferansjer z klubu zapowiedział wówczas, że po krótkiej przerwie na scenie pojawi się zespół – gwiazda. W pełni oficjalny debiut sceniczny zespołu odbył się 25 kwietnia 1983 r. w stołecznym klubie „Hybrydy”, z którym to zespół związał się na dłuższy czas. Mieliśmy dużego farta, że trafiliśmy do „Hybryd”, gdzie kierownikiem był niejaki „Gąsior” – Sławek Rogowski – wspominał Robert Brylewski. – Dzięki niemu powstała w „Hybrydach” swego rodzaju scena, z której potem wykluł się festiwal Róbrege organizowany przez klub i same zespoły. Dla przyzwyczajonych do punkowo-alternatywnych obszarów muzycznych, które eksplorowały Brygada Kryzys czy Deuter, to, co zaczął grać Izrael musiało być pewnym szokiem. Jeden z autorów czasopisma „Non Stop” przytacza pytania i zdziwienia osób, które pojawiły się na wspomnianym wyżej koncercie w „Hybrydach”: Czy „Gruszka” gra na perkusji, a „Afa” na gitarze tak jak w reggae należy? czy: Jaki Babilon, jaki Jah? To ma być o Polsce, o tym, co tu się dzieje? Autor relacji z koncertu, który ukazał się w wydaniu czerwcowym z 1983 r., nie miał jednakże wątpliwości: Kiedy wszedłem do Hybryd i usłyszałem, co gra i śpiewa Issiael, a także kiedy wcześniej usłyszałem kilka utworów na próbie, mimo wcześniejszego sceptycyzmu powiedziałem sobie „To jest to”. Co wcale nie polega na tym, że Issiael gra „tak jak należy”, tak jak ten czy inny. Muzyka Issiaela to reggae przełożone na nasze realia — tu jest zimno i biednie, i ostro, a przetrwanie i zachowanie zdrowia psychicznego wymaga czasem religijnego zapału. I taka jest ta muzyka. We wspomnianym już czerwcowym wydaniu czasopisma „Non Stop” ukazał się także wywiad Romana Rogowieckiego z zespołem. On również używał nazwy zespołu Issiael, podobnie jak prezenterzy radiowi. Winna temu była wszechobecna wówczas cenzura, gdzie zespół o nazwie Izrael nie mógł istnieć w formalnym obiegu. Stosowano zatem zapis graficzny, co ewidentnie widać na okładce albumu „Biada, biada, biada”. W zapisie pierwsze „S” było odwróconą literą „Z”, zaś „SI” było odwróconą literą „R” – w ten sposób lider grupy podkreślał swój związek z uprzednimi formacjami – Kryzy i Brygada Kryzys, gdzie w pisowni tych nazw również stosowano odwróconą literę „R”, a których repertuar bazował na muzyce reggae. Pierwszym nagraniem zespołu jeszcze w 1983 r. był utwór Idą ludzie Babilonu, który stał się wówczas niezwykle popularny, trafił nawet na listę przebojów Programu III PR. W maju zespół wszedł do warszawskiego studia Wawrzyszew, gdzie zarejestrował materiał na płytę „Biada, biada, biada”, lecz na jego wydanie zespół musiał czekać dwa lata, w międzyczasie stając się koncertową gwiazdą m.in. na festiwalu w Jarocinie i wspomnianym wyżej Róbrege. W ramach tej płyty, niestety, także w 1985 r. wydano singiel „Rastaman nie kłamie/Powstańcie wojownicy” na popularnej „siódemce”. Debiut Izraela nagrało dziesięciu muzyków, stąd w tym materiale tyle planów dźwiękowych i nagromadzenia przeróżnych instrumentów. Mimo to kompozycje były i są do dzisiaj przejawem bogatej aranżacyjnej pomysłowości i sprawności wykonania, któremu przewodzi Brylewski. Na płycie jest wiele pogłosów i przebitek. Gitara lidera to odzwierciedlenie niespokojnego ducha. Brylewski często sięga też po swoją melodicę, jak np. w Nie rób tego złego, gdzie prowadzi cały utwór. Charakterystyczną cechą muzyki reggae jest przede wszystkim rytm. Falujący, bujający, gdzie słuchacz, chcąc czy nie chcąc, zaczyna przestępować z nogi na nogę. Ten uniwersalny i charakterystyczny pierwiastek słyszymy w każdej kompozycji warszawskiego zespołu. Ekipa Izraela płytą „Biada, Biada, Biada” udowodniła, że muzyka reggae jest tylko pozornie grzeczniejszym odłamem muzyki. W kolejnych tekstach można odnaleźć pełno odniesień do ówczesnej przygnębiającej rzeczywistości. Co rusz pojawia się określenie „Babilon” i nikt nie może mieć wątpliwości, do czego się tak naprawdę odnosi (Strach w Babilonie, Płonie Babilon, Wojna w Babilonie). Robert: Gdyby słowo „Babilon” zastąpić słowem „system”, sprawa stałaby się dużo bardziej niecenzuralna. A my chcieliśmy wylać z siebie gniew na władzę, która prześladuje nas na ulicach, przez którą nie możemy czuć się normalnie. Swoje piętno odcisnął trwający stan wojenny. Nawet instrumentalne tematy przypominają czasy czołgów na ulicach (War dub). Są też istotne przestrogi dla ludzi i wiara w zmianę sytuacji (Poli bez kontroli, Dla każdego tak samo). „Biada, Biada, Biada” był to udany debiut płytowy formacji, na który przyszło czekać w ówczesnej Polsce przez dwa lata. Izrael zadomowił w Polsce muzykę reggae, grając i propagując ją, wprowadzając pod betonowe sufity. Płyta oraz zespół klasyka i legenda dla polskiej sceny reggae. Bez Izraela dzisiejsza scena reggae mogłaby być całkowicie inna.

IZRAEL – IDĄ LUDZIE BABILONU