Przemysław „Slatan” Nowaczyk (bas, voc), Grzegorz „Grzech” Adamczyk (git) |
Spotkaliśmy się przypadkiem pod koniec 2007 roku na 30-tych urodzinach naszego wspólnego kolegi. Miało to miejsce w już nieistniejącym, kultowym rogozińskim barze „Karczma”, do którego chętnie zaglądali rock’n’rollowcy. Jak się później okazało w tymże lokalu kat. ”piwo” miał miejsce nasz debiut.
Tak zaczyna się „biografia” zespołu Ojcowie. Grupa z podpoznańskiego Rogoźna wystąpiła w sobotę w pubie „Pod Czerwonym Diabłem” w ramach sceny letniej. Koncert był dla mnie swego rodzaju niespodzianką, ponieważ zgodnie z planem podanym na stronie lokalu miał odbyć się „stand up”, w dodatku o godzinie 20-tej, natomiast koncert (oficjalnie) zaplanowany był na 19-stą. Z tego względu, niestety, ale publiczność nie dopisała. Poza mną w koncercie uczestniczyła jedna para i kilka przelotnych osób, zresztą przechodzących przypadkiem. Na szczęście, później pojawili się także goście pubu, którzy akurat tego samego dnia obchodzili wieczór kawalerski kolegi. To tyle jeśli chodzi o publiczność.
Mimo tak „licznego” audytorium zespół bawił się jednak na scenie całkiem nieźle, a o to chyba chodzi. W skład zespołu wchodzi czterech facetów, którzy (zgodnie z nazwą) są ojcami. To co grają mógłbym określić jako mieszanka blues-rocka, metalu, przeplatanych fragmentami folkowych zagrywek i granych na rockowo szant. Jednym słowem – intrygujące.
Ojcowie w komplecie (od lewej): Szymon „Żagiel” Stoliński, Waldemar „Ślimak” Kubka, Przemysław „Slatan” Nowaczyk, Grzegorz „Grzech” Adamczyk |
Niedługo po rozpoczęciu występu do zespołu podszedł starszy facet i zwrócił uwagę, że źle słychać gitarę solową – taka miła sytuacja. Dobrze, że znajdują się jeszcze tacy dociekliwi. W ciągu całego koncertu panowie pokazywali poczucie humoru, śmiejąc się nawet ze źle zagranego utworu (który z resztą nazywają Wiocha. Po zagraniu zwrotki skończyli i stwierdzili, że to jest właśnie „wiocha”). Sama muzyka i teksty często również są humorystyczne (np. wspomniany Wiejski klimat opisujący m.in. perypetie młodzieńca podczas wiejskiej zabawy, lub Wiadro, którego głównym tematem jest rozważanie nad wkładaniem nóg do wiadra wody). Jednak panowie w swoim repertuarze mają też utwory bardziej refleksyjne, jak na przykład fragment jednej z nowych piosenek: Trzeba łapać w żagle wiatr za dnia żeby płynąć/ Trzymać raz obrany kurs, na pokładzie życia stać, uparcie trwać/ Trzymać raz obrany kurs i płynąć, czy też Kolumb, w którym Przemysław „Slatan” Nowaczyk śpiewa o poszukiwaniu swego miejsca Tylko jedno miejsce pragniesz odkryć jeszcze/ Szukasz, szukasz całe życie/ Żeby znaleźć wreszcie je. Dużo jest także piosenek typowych… tj. o miłości, jak np. Jesteś potrzebna, czy Subtelny gest, nie są one jednak pisane jak większość współczesnych love-songów. Pisane są z perspektywy dojrzałego człowieka, dzięki czemu daje się w nich wyczuć pewną mądrość i doświadczenia autora.
Solówki, grane przez Szymona „Żagla” Stolińskiego trafiły idealnie w mój gust. Ładne, bluesowe, jak i te szybkie, energetyczne. Wszystkie naprawdę wpadające w ucho, a przede wszystkim grane nadzwyczaj czysto, zarówno na demku z 2010 (które cała, 3-osobowa publiczność dostała od Przemka), jak i na żywo podczas występu. Szkoda jedynie, że nie dopisała publiczność, bo koncert naprawdę ciekawego zespołu odbył się w Poznaniu bez większego echa…
Więcej zdjęć z koncertu do obejrzenia tutaj: LINK. FaceBook: https://www.facebook.com/ojcowie?ref=ts