Jazz i fizyka. Tajemniczy związek muzyki ze strukturą Wszechświata, Stephon Alexander, Prószyński i S-ka, 2017

Jazz i fizyka? A co ma piernik do wiatraka? – Spyta się wielu. Otóż był pewien śmiałek imieniem Stephon Alexander, który postanowił podjąć wyzwanie i rozpocząć badania na temat wzajemności obu tych dziedzin. Autor jest z zawodu fizykiem teoretycznym, kosmologiem oraz… saksofonistą jazzowym. Jego książkowy debiut to kwintesencja badań nad fizyką teoretyczną (autor pracy naukowej pt. „Próba wyjaśnienia problemu doskonałego dostrojenia w ramach teorii Wszechświata cyklicznego”) i jej związkiem z jazzem (ma na koncie dwa wydawnictwa muzyczne z czego ostatnie „True To Self” wydane zostało w 2017 roku). 

Alexander u podstaw tych prozaicznie różnych, jak by się mogło wydawać dyscyplin, znalazł źródło swoich badań nad ich związkiem, ale czy książkę można nazwać popularnonaukową? Jednoznacznie na to pytanie trudno odpowiedzieć, bo oprócz fizycznych obliczeń jest sporo odniesień do teorii muzyki jak i samych fragmentów jego autobiografii. Trzeba przyznać, że miejscami autor zbyt wiele pola oddaje opisowi swojego życia, stawiając jego treść bardzo wysoko w hierarchi „bibliografii”, a przy tym pozbawiając samej pozycji kluczowego pragmatyzmu. Książka nie jest więc hermetycznie zamknięta na wyjaśnianiu fizycznych zagadnień, chociaż miejscami czytelnik musi zrobić sobie naprawdę dłuższą przerwę, żeby wszystko dokładnie przetrawić. A jest co! Od mechaniki kwantowej i magnetyzmu do sieci neuronowych i gromad galaktyk (str. 57). Nie martwicie się jednak. Alexander zdaje sobie z ogromu wiedzy, którą stara się przekazać dlatego sugeruje, że (…) jeśli napotkacie równanie, którego do końca nie zrozumiecie, zachęcam do porzucenia go i dalszego czytania. Z doświadczenia wiem, że gdy zrozumiem koncepcję, później zaczynam też rozumieć równanie (str. 17).

Autor książki – Stephon Alexander

Alexander zabiera nas w niezwykłą podróż w głąb teorii względności Einsteina, mechaniki kwantowej, teorii superstrun, ewolucji gwiazd i galaktyk, zasady nieoznaczoności Heisenberga, Wielkiego Wybuchu i innych trudniejszych zagadnień. Co najciekawsze, to sposób, w jaki je wyjaśnia, częstokroć odzwierciedlając fizyczne zagadnienia na tle muzycznych analogi. Można powiedzieć, że to właśnie dzięki dźwiękom pewne eksperymenty zaczynają być dla nas bardziej zrozumiałe. Dlatego do przeczytania książki nie potrzeba koniecznie doktoratu z fizyki, a pasję do muzyki, zwłaszcza twórczości Johna Coltrane’a, który, będąc muzykiem uwielbiającym eksperymenty myślowe, zostaje przywoływany w książce najwięcej razy. Jeśli jedną z podstawowych funkcji Wszechświata, jak dowodziłem, jest improwizacja swej struktury, to być może gdy improwizował Coltrane, robił to samo co i Wszechświat A to, co zrobił Wszechświat, polegało na tym, że stworzył strukturę, która doszła do wiedzy o nim samym (str. 234). – Stwierdza w pewnym momencie Alexander dążąc do znalezienia punktu łączącego ideę powstania Wszechświata z funkcją jazzowej improwizacji.

Książka oprócz niezliczonej ilości diagramów i innych statystyk daje nam szansę na zapoznanie się z ciekawymi anegdotami opowiadającymi o samym Nowym Jorku, spotkaniach z wielkimi fizykami i jeszcze większymi jazzmanami. Ponadto znajdziemy w niej odniesienia do Mikołaja Kopernika, Pitagorasa, Richarda Feynmana, Briana Eno, Mozarta, Davida Bowiego i wielu innych. A wraz nimi przedstawione zostają problemy fizyczne, może nie z dziecinną, ale bardzo przystępną formą, o którą ciężko w jakichkolwiek innych książkach. Ta osobista perspektywa autora i same refleksje, o ile stawiają książkę w pryzmacie relatywnie luźnej lektury, to ukazuje również swoją formą magię zaraźliwego wręcz entuzjazmu autora, który, przyznając się do swojego twórczego marazmu, ukazuje jak dzięki otworzeniu się na nowe horyzonty można z niego wybrnąć. Książka niekoniecznie ma więc zrewolucjonizować fizyczne pojęcia, ale ukazać możliwość ich ciągłej interpretacji do czego autor tak często zachęca.  Ażeby nie być gołosłowny, należy wspomnieć, że nawet samego naukowca muzyka naprowadziła na spostrzeżenia, bez których książka i jego publikacje naukowe za pewne nie mogłyby powstać.

Mandala Johna Coltrane’a, która ujawnia geometrię muzyki

Ta książka omawia nie tylko analogie pomiędzy muzyką i kosmologią, ale także znaczenie myślenia muzycznego improwizacyjnego w badaniach fizycznych (str. 232). Analogie pomiędzy muzyką nie stanowią więc głównego nurtu tej książki, ale stają się miejscami ornamentami, które autor używa, aby ubarwić swoje naukowe perturbacje. Niestety niektóre z nich to zwykłe alegorie i metafory… Pod tym względem pozycja jest nieco rozczarowująca, nawet mimo że samo poznawanie fizycznych – powiedzmy – suchych zasad dało mi już wiele przyjemności, to pojawia się też wiele niepotrzebnych pytań retorycznych. Gdy analogia zawodzi, pojawia się możliwość odkrycia czegoś nowego (str. 160). Cóż, te słowa po przeczytaniu można odbierać dwuznacznie…

Jako wprowadzenie do fizycznych zagadnień, książka moim zdaniem jest niezrównanie adekwatna, mimo że miejscami brak jej konkretnej płynności wychodzenia z wątków czy też trwałej struktury. Wydawnictwo „Jazz i fizyka” zgłębia tę pozornie trudną relację między dziedzinami nauki i sztuki, pokazując analogie pomiędzy muzyką jazzową i współczesną fizyką. Owszem, jazz może wydawać się czymś w rodzaju nauki ścisłej, z całą swoją matematyczną precyzją, a fizyka i jej równania są ujmowane w kategoriach estetycznych nie od dziś, ale ci którzy zbytnio zasugerowali się samym podtytułem  „Tajemniczy związek muzyki ze strukturą wszechświata”, którego odpowiedź albo przeoczyłem –albo jej w ogóle nie ma – będą nieco zawiedzeni. No chyba, że odpowiedzią jest to oto sformułowanie: Tak sobie myślę, że przyczyną tego, że muzyka tak głęboko nas wzrusza, jest słuchowa aluzja do naszego najbardziej fundamentalnego związku z Wszechświatem (str. 222). Cóż, improwizacja to suma wszystkich wyników. Alexander zagrał nam tą publikacją dość intrygujące wykonanie solowe.