fot. Rita Pulavska |
Scottish National Jazz Orchestra kontynuuje piękną tradycję koncertowania z najwybitniejszymi przedstawicielami jazzowego gatunku. Tym razem orkiestra zaprosiła do współpracy legendarnego amerykańskiego wibrafonistę Mike’a Mainieri.
fot. Rita Pulavska |
Artysta ten pochodzi z Nowego Jorku, gdzie wychował się w cieszącej się nie najlepszą sławą dzielnicy Bronx. Na początku swej muzycznej edukacji uczył się gry na fortepianie, ale zainspirowany takimi artystami jak: Lionel Hampton, Milt Jackson i Red Norvo zapragnął grać na jakże pięknym, aczkolwiek rzadko wykorzystywanym instrumencie jakim jest wibrafon. Tylko dzięki wielkiej determinacji i pomocy ze strony rodziny udało się zakupić ten niezwykle drogi instrument oraz znaleźć nauczyciela, co w dzielnicy, w której wychowywał się Mainieri graniczyło z cudem. Szybko okazało się, że inwestycja nie była chybiona. Już w wieku 14 lat muzyk założył swoje własne trio i jeszcze jako nastolatek zaliczył swój profesjonalny debiut w telewizyjnym show Paula Whitemana oraz w kilku rozgłośniach radiowych. Jego niekwestionowany talent zauważył słynny perkusista Buddy Rich, który zaprosił go do gry w swoim zespole. W ten sposób przed młodym muzykiem otworzyły się wrota do światowej kariery. Zaczął występować z takimi sławami jak: Billy Holiday, Dizzy Gillespie, Coleman Hawkins, czy też Wes Montgomery. W latach 60. Mainieri poszerzył wachlarz swych muzycznych zainteresowań o muzykę rockową, co zaowocowało współpracą z takimi tuzami tego gatunku jak: Jimi Hendrix i Frank Zappa. Wreszcie pod koniec lat 70. założył słynną jazz – rockową grupę Steps Ahead, w skład której na przełomie wielu lat przewinął się cały kalejdoskop jazzowych gwiazd jak m. in.: Michael Brecker, Mike Stern, Bill Evans, Peter Erskine, Kenny Kirkland, Eliane Elias, Richard Bona i wielu innych. Jako kompozytor, aranżer i wykonawca Mike Mainieri brał udział w nagraniach na ponad 100 albumach, które zdobyły status platynowych i złotych płyt! Wykonawca ten mimo, że posturą fizyczną przypomina zawodnika wagi piórkowej, jako artysta to absolutny mistrz wagi super ciężkiej!
fot. Rita Pulavska |
To właśnie z zawodnikiem takiego formatu przyszło zmierzyć się Scottish National Jazz Orchestra podczas koncertu w piątkowy wieczór w sali Queen’s Hall w Edynburgu, który w całości poświęcony został muzyce zespołu Steps Ahead. Występ rozpoczął się od Pools, jednego z najpopularniejszych utworów tej grupy, który skomponowany został przez Dona Grolnicka. Od pierwszych taktów trudno było oprzeć się urokowi tej muzyki, a zwłaszcza eterycznemu brzmieniu wibrafonu. Mimo, że należy on do instrumentów perkusyjnych, Mike Mainieri potrafi wydobyć z niego wprost nieziemskie efekty dźwiękowe. Jego instrument pełni zarówno rolę solową (gra dwoma pałeczkami), jak i jest częścią akompaniamentu (gra czterema pałeczkami). Wibrafon stanowi przede wszystkim solidną podstawę sekcji rytmicznej, ale w odpowiednim momencie potrafi wprowadzić piękne motywy melodyczne. Zwraca uwagę również sama artykulacja poszczególnych dźwięków. Mainieri wykorzystuje bowiem do tego również środkową część pałeczek, a nie tylko ich główki.
Większą część koncertu stanowiły właśnie jego kompozycje. Usłyszeliśmy więc Islands, ze świetną partią solową fortepianu w wykonaniu debiutującego w orkiestrze Pete’a Johnstona, Los Dos Lorettas, który byłby również doskonałą ścieżką dźwiękową do filmu, swingujący Tee Bag dedykowany dla amerykańskiego pianisty Richarda Tee, czy też finałowy Bullet Train z rewelacyjnymi partiami solowymi Tommy Smitha na tenorze i Alyna Coskera na perkusji. Aranżacje poszczególnych utworów dawały mnóstwo przestrzeni do gry solo, której tego wieczoru nie brakowało. Do gustu najbardziej przypadła mi solowa kanonada Konrada Wiszniewskigo (szkoda, że tylko jedna) w jeszcze jednej pozycji autorstwa Mainierie’ego pod tytułem Steppish.
fot. Rita Pulavska |
Swego rodzaju hołdem dla nieodżałowanego Michaela Breckera było wykonanie dwóch jego utworów: Both Sides Of The Coin oraz Safari. Warto dodać, że to właśnie za namową wibrafonisty saksofonista zaczął komponować, a dwie wyżej wymienione kompozycje to jedne z pierwszych, które wyszły spod pióra Michaela Breckera.
Mylą się ci którzy twierdzą, że przeszedł już zenit błyszczącej kariery Mike’a Mainieri. Przeszła być może moda na fusion z lat 70., co z resztą nikogo nie może dziwić. Sam artysta nie przestaje ani koncertować, ani nagrywać. W swoich aktualnych projektach, jak chociażby Northern Lights, skupia się na nowatorskich rozwiązaniach brzmieniowych i formalnych. Jest artystą ciągle poszukującym. Nie chce spocząć na laurach, które sięgają dziś już samego szczytu Olimpu. Wypada więc się tylko cieszyć, a wręcz być zaszczyconym, z bycia świadkiem tak znakomitego koncertu jaki odbył się tego wieczoru w Edynburgu. Naprawdę dużo szczęścia mają Szkoci, że reprezentuje ich tak wyborna orkiestra. Scottish National Jazz Orchestra po dyrekcją Tommy’ego Smitha też nie spocznie na laurach, a z ich koncertów zapewne jeszcze wielokrotnie przyjdzie mi zdać jak najbardziej pochlebną relację.
fot. Rita Pulavska |