Wianki to cykliczna impreza kulturalna, która nie bez powodu nazywana jest świętem muzyki. Już od 1992 roku w dniu letniego przesilenia Kraków zamienia się w muzyczną twierdzę, do której zjeżdżają się artyści najróżniejszej maści, aby razem z mieszkańcami tego miasta świętować nadejście lata. Nie inaczej było i w tym roku, gdzie na sześciu scenach, w tym na największej z nich na Rynku Głównym, zaprezentowali się m. in. tacy artyści jak: Kortez, Taco Hemingwey, Julia Marcell, EndoPower, grupa Pod Budą wraz z Andrzejem Sikorowskim oraz finalista XVII Międzynarodowego Konkursy Pianistycznego im. Fryderyka Chopina – Szymon Nehring, który wystąpił wraz z orkiestrą Sinfonietta Cracovia. Ten stylistyczny kalejdoskop uzupełniła scena jazzowa nieopodal Nowohuckiego Centrum Kultury, która, mimo że nie największa i raczej na uboczu, dla wielu, w tym również piszącego, była miejscem tej najciekawszej muzycznej akcji.
Wacław Zimpel (fot. Rita Pulavska) |
Zagrali tam w kolejności: Wacław Zimpel, Jazzpospolita, Atom String Quartet oraz Włodek Pawlik Trio. Wybór artystów bezkompromisowy, bowiem zaproszeni zostali czołowi wykonawcy naszej rodzimej sceny jazzowej i to bez komercyjnych zabiegów, czego najlepszym przykładem był koncert awangardowego klarnecisty i kompozytora – Wacława Zimpla. Solowy występ tego muzyka spotkał się z zasłużoną uwagą coraz liczniej schodzącej się publiczności, mimo że była to przecież muzyka nader wymagająca i raczej nietypowa jak na koncert plenerowy. Intrygujące improwizacje z wykorzystaniem niezwykłego instrumentarium i całego zaprzęgu wszelkiego rodzaju elektroniki, jeśli nie zrobiły na kimś wrażenia, to na pewno budziły ciekawość. Wacław Zimpel to muzyczny kameleon, który potrafi odnaleźć się w najróżniejszych formacjach. Jego solowy projekt jest kolejnym dowodem na wyjątkową kreatywność tego artysty i bezwzględność w tworzeniu niełatwej, ale jakże pięknej muzyki.
Zgoła odmienne emocje towarzyszyły występowi zespołu Jazzpospolita, (Stefan Nowakowski – gitara basowa, Wojtek Oleksiak – perkusja, Michał Przerwa-Tetmajer – gitara, Michał Załęski – instrumenty klawiszowe) ponoć najmniej jazzowego zespołu z jazzowych zespołów, jak określił to basista tej formacji. Jakby tej muzyki nie nazwać, zespół potrafi wywołać wśród publiczności nie lada emocje, zwłaszcza podczas grania takich utworów jak chociażby Balkony z płyty „Jazzpo!” (2014). Doskonale przyjęty został również materiał z ich najnowszego krążka „Humanizm”. Na słowa pochwały zasługiwał także doskonały kontakt z publicznością oraz efektowne partie solowe Michała Załęskiego. Trzeba przyznać, że Jazzpospolita wyrasta na scenicznego zwierza, w którym drzemią niespożyte pokłady muzycznej inwencji z łatwością absorbowanej przez wszystkich odbiorców.
Od lewej: Michał Przerwa-Tetmajer, Stefan Nowakowski (fot. Rita Pulavska) |
O Atom String Quartet (Dawid Lubowicz – skrzypce, Mateusz Smoczyński – skrzypce, Michał Zaborski – altówka, Krzysztof Lenczowski – wiolonczela) ostatnimi czasy pisze się wyłącznie w samych superlatywach. Kiedy jednak czytamy, że to kwartet smyczkowy wykonujący jazz, dla wielu może brzmieć to dość podejrzanie, albo co najmniej egzotycznie. Jednak już po pierwszym zetknięciu się z tym zespołem łatwo dojdziemy do wniosku, że to ewenement na skalę światową i jeden z najlepszych muzycznych „towarów” eksportowych, jakie może zaoferować nasz kraj. Ci, co mieli sposobność posłuchać Atom String Quartet na Wiankach, podziwiali ich grę pełną niewyczerpanej siły i ognia; olbrzymi mechanizm i drobiazgowe wykończenie w technice gry na instrumentach smyczkowych. Większość prezentowanych kompozycji wyszło spod pióra poszczególnych członków kwartetu (Ballada o Śmierci Janosika –Dawid Lubowicz, Happy – Mateusz Smoczyński, Ad Libitum II – Krzysztof Lenczowski) i za każdym razem świadczyły one o wielkiej dojrzałości w sferze duchowo-artystycznej i ogromnej refleksji. Kwartet wielokrotnie też odnosił się do historii polskiego jazzu. Opracowanie utworu Quasimodo autorstwa nieodżałowanego Zbigniewa Seiferta należało do tych najbardziej zapadających w pamięci.
Włodek Pawlik (fot. Rita Pulavska) |
Wieczór zakończył występ Włodka Pawlika, któremu towarzyszył Paweł Pańta na kontrabasie oraz perkusista Cezary Konrad. Laureat nagrody Grammy (2014) doskonale wiedział, jaki dobrać repertuar, aby rozgrzać licznie zgromadzoną widownię. Dominowały utwory o porywającym rysunku melodyjnym z licznymi popisami solowymi. Takie kompozycje jak Speed Limited, Prego…Grazie, Funky-Punky, Crows, czy też Cross-eyed Tango, wszystkie pochodzące z płyty „America” (2015), po prostu nie mogły się nie spodobać. Pawlik po raz kolejny stworzył show, grając muzykę wyjątkowo wyrafinowaną i w odbiorze trudną tylko teoretycznie. Pianista doskonale wiedział jak dotrzeć nawet do przypadkowych słuchaczy, których na koncertach plenerowych przecież nie brakuje, przemycając w swych utworach najbardziej skomplikowane techniki jazzowego rzemiosła i podając je w wyjątkowo przystępnej formie, a to przecież też wielka sztuka.
Kulminacją krakowskich Wianków był niewątpliwie pokaz pirotechniczny, który z Bulwaru Czerwieńskiego podziwiały tłumy widzów i to niezależnie od upodobań muzycznych. Cała impreza, zwłaszcza dla przyjezdnych, bo miejscowi chyba zdążyli już się przyzwyczaić, że potrafi wprawić w zdumienie! 60 koncertów jednego dnia, 160 tysięcy widzów, 6 głównych scen i cała masa imprez towarzyszących w tym konkurs na najpiękniejszy wianek musiało zrobić wrażenie. Nastrój muzycznego święta z pewnością udzielił się każdemu. Czapki z głów! I jeszcze jedna ważna wiadomość na koniec. Organizatorem tego wydarzenia było Krakowskie Biuro Festiwalowe, a wszystkie koncerty, pokazy, itd. były nieodpłatne.
Atom String Quartet (fot. Rita Pulavska) |