
Gdy wczesną wiosną tego roku ukazał się „The Copenhagen Session Vol. 1”, wielu słuchaczy poczuło się tak, jakby otwarto szkatułkę z utraconymi dźwiękami Tomasza Stańki. Teraz, dzięki „The Copenhagen Session Vol. 2”, ta historia znajduje swoje pełne, niemal metafizyczne domknięcie. Wydany przez duńską wytwórnię April Records album stanowi drugą i ostatnią część nieznanej dotąd sesji nagraniowej z lutego 2016 roku – jednej z ostatnich, jakie Stańko zrealizował przed śmiercią w 2018 roku.
Przez lata w kuluarach kopenhaskiej sceny jazzowej krążyły plotki o tajemniczym spotkaniu polskiego trębacza z grupą młodych muzyków z północy. W końcu, niemal dekadę później, te nagrania ujrzały światło dzienne, ujawniając mistrza, który – choć u schyłku życia – pozostawał artystą wiecznie poszukującym.
W odróżnieniu od pierwszego tomu, który był pełen intensywnej ekspresji i freejazzowego rozmachu, Vol. 2 przynosi więcej powietrza i melancholii. Otwierający So Nice to dialog dwóch światów: nordyckiego chłodu i środkowoeuropejskiej melancholii. Stańko nie dominuje – raczej wsłuchuje się, reaguje, oddycha razem z zespołem. Tomasz Dąbrowski, jego młodszy kolega, wspominał: On chciał grać naszą muzykę. Zawsze słuchał, zawsze szukał. I faktycznie – słychać, że Stańko czuje się tu częścią wspólnoty, nie legendą nad nią górującą.
W składzie Scandinavian Art Ensemble znaleźli się muzycy, którzy dziś należą do najciekawszych postaci skandynawskiej i polskiej sceny: wokalistka Johanna Elina Sulkunen, trębacze Snorri Sigurðarson i Tomasz Dąbrowski, saksofonista Thomas Hass, wibrafonista Martin Fabricius, pianista Artur Tuźnik, kontrabasista Richard Andersson i perkusista Radek Wośko. To nazwiska, które łączą tradycję ECM-owskiej przestrzeni z nowym, odważnym językiem europejskiego jazzu.
W utworze New Ballad Stańko powraca do swojego klasycznego idiomu: fraza długa jak cień zachodzącego słońca, ton kruchy, ale nasycony emocją. Z kolei Anti – Freeze to eksplozja energii, w której młodsze pokolenie dosłownie porywa mistrza w stronę freejazzowego uniesienia. Najpiękniejsze momenty przynosi jednak April Moon, z Johanną Eliną Sulkunen na wokalu – utwór utkany z ciszy, pulsujący delikatnie niczym echo oddechu. W finałowym Sunrise Stańko jakby żegnał się z muzyką – kilka dźwięków, nic więcej. I wystarczy.
Kontrabasista Richard Andersson powiedział: On scalał nasze energie i sprawiał, że graliśmy lepiej niż zwykle. To zdanie można potraktować jako epitafium nie tylko dla tej sesji, ale dla całej twórczości Tomasza Stańki – artysty, który zawsze wolał rozmawiać dźwiękiem niż przemawiać.
„The Copenhagen Session Vol. 2” to nie tylko dokument historyczny, lecz także album pełen życia – paradoksalnie, bo wydany pośmiertnie. W jego dźwiękach tętni coś, co Stańko nazywał „ciszą między nutami” – to tam właśnie rozgrywa się cała magia. Ten album zamyka nie tylko duńską przygodę trębacza, ale i pewien rozdział w historii europejskiego jazzu. Cicha rozmowa mistrza z przyszłością.
Premiera: April Records, 7 listopada 2025



