★★★★★★★☆☆☆ |
1. Kantine 2. Kaikoura 3.Broken Stones 4. Fables 5. Episodes 6. Aeiki 7. Albert Kahn 8. ADAC 9.Need A Light 10. Migration 11 King’s Birthday 12. Vejviser.
SKŁAD: Martin Stender – saksofon; Lars Greve – saksofon, klarnet; Mathias Holm – keyboards; Victor Dybbroe – instrumenty perkusyjne; Mads Forsby – perkusja
PRODUKCJA: Girls In Airports
WYDANIE: Edition Records, 2017
Trzeba przyznać, że Girls In Airports to dość oryginalna nazwa dla zespołu, w którego składzie znajduje się pięciu panów. Duńska formacja jednakże pod tym szyldem wydaje już swój piąty album – tym razem zarejestrowany na żywo podczas trasy koncertowej po Niemczech. Styl tej grupy najłatwiej określić jako połączenie nordyckiego liryzmu z wpływami indie rocka i szeroko pojętej muzyki świata. Efektem jest unikalne i wyjątkowo absorbujące brzmienie oparte na zdecydowanej motoryce sekcji rytmicznej.
Płyta „Live” to odzwierciedlenie pasji, jaką wkładają Duńczycy w swoje występy na żywo. Koncerty zawsze były dla nas niezwykle ważne i jest to najlepszy sposób, aby dotrzeć do odbiorców. Gramy ze sobą od ośmiu lat i w przeciągu tego czasu wiele utworów radykalnie się zmieniło. Nagranie albumu „Live” to doskonała okazja, żeby to wszystko udokumentować. To właśnie podczas gry na żywo zespół jest naprawdę razem. Pozwalamy sobie na to, aby być bardziej wolni, jesteśmy w lepszym kontakcie z muzyką, którą gramy jak i pomiędzy sobą. Energia, która tworzy się podczas koncertów, zwłaszcza kiedy publiczność na to żywo reaguje, jest doprawdy elektryzująca. Podczas koncertów można to wszystko odczuć. – mówi Martin Stender.
fot. Robin Hinsch |
Na płycie znajdziemy 12. utworów, wśród których 4. to kompozycje premierowe. Obok tak rewelacyjnych, wręcz przebojowych nagrań jak: Kaikoura i Broken Stones, znajdziemy utwory znacznie bardziej wymagające, które zawierają rozbudowane partie solowe, albo gdzie nastrój kreowany jest na płaszczyznowej, wyciszonej dynamice, tak jakby zespół czaił się przed zadaniem decydującego „ciosu” słuchaczom w postaci takich perełek jak mesmeryczny Albert Kahn czy też energiczny ADAC, którego nazwa odnosi się do niemieckiego automobilklubu Allgemeiner Deutscher Automobil-Club. Duńczycy pragnęli więc dosadnie oddać atmosferę ich koncertów, zachowując na „Live” reakcje publiczności, jak i wszystkie koncertowe niuanse wykonawcze, które jednak mimo wszystko zdecydowanie lepiej prezentują się podczas występu na żywo, aniżeli w czasie odsłuchu z nawet najstaranniej wyprodukowanej płyty. Kilkuminutowe, politonalne solo na saksofonie w Migration niestety nie będzie tak samo przekonujące, kiedy słuchane jest w domowych pieleszach z tego prostego względu, że zostaje tu niemal całkowicie wyeliminowany element zaskoczenia i euforii – czynniki, które objawić się mogą w zdecydowanie bardziej doniosły i przekonujący sposób jedynie podczas koncertu na żywo kiedy siedzimy pośród rozentuzjowanego – bądź też nie – audytorium.
Niemniej jednak Girls In Airports trzymają się z dala od tępej „dętologii”, w której załamują się prawdziwe, szczere doznania. Muzyka Skandynawów zgodna jest z naczelnymi wektorami ambitnej muzyki rozrywkowej, gdzie upust swoich artystycznych zainteresowań będą mogli znaleźć słuchacze wszystkich pokoleń.
.