Przełamanie bariery indie popu i muzyki alternatywnej nie jest takie łatwe, jak się może z razu wydawać. Oryginalność brzmienia, dostateczna energia, niebagatelność liryczności, a przede wszystkim czysta fantazja aranżacji, która zdecydowanie odbiega od tego, co promowane jest na rodzimych ziemiach. Kari Amirian ambitnym podejściem do problematyki muzyki popularnej oraz efemeryzmem każdej z kompozycji jest w stanie zburzyć niedostatek artyzmu. Debiut ociera się o sztukę, a przynajmniej za taką należy uważać pośród bezdennego chłamu dzisiejszej popkultury. Zauważalny jest inteligenty układ instrumentaliów, których zwiewna prostota nie razi i nie nuży. Chociaż wiele z utworów zdawać by się mogła senna, to jest w nich spora dawka uroku mikrodźwięków. Nie pozostaje mi nic innego, jak zgodzić się z tatą Kari – to wyjątkowa artystka.