●●●●●●●●●○ |
1. Torment 2. Beast from the Abyss 3. In the White Wolfs Kingdom
SKŁAD: Paweł Dek – wokal, gitara; Jakub Regulski – perkusja; Emil Panek – bas; Dominik Wyszyński – gitara
PRODUKCJA: Morthus & Maciej Radecki – studio Mandragora
WYDANIE: 7 czerwca 2014 – Independet
Krótko i treściwie. Tak właśnie w prostych, żołnierskich słowach można opisać EP-kę chłopaków z zespołu Morthus. Płyta ma kilka zalet, o których rozpiszę się poniżej, ale na sam początek muszę podzielić się złą informacją. Ta płyta jest zdecydowanie za krótka!
Morthus to warszawska ekipa uformowana w listopadzie 2012 roku. W jej pierwszy skład wchodzili Paweł Dek, Jakub Regulski, Emil Panek oraz Rafał Szymański. W tym składzie kwartet stworzył swoje pierwsze utwory, lecz już w lutym 2013 r. miejsce Rafała zajął Dominik Wyszyński. Od tego momentu Morthus zaczął intensywnie koncertować i w domowych warunkach nagrał kasetę demo „Legacy of Astaroth” (2013). Pozytywny odbiór materiału demo oraz coraz szersze grono słuchaczy zmobilizowały chłopaków, by od kwietnia 2014 r. zabrać się za nagrywanie „The Abyss”.
Od lewej: Paweł, Jakub, Emil, Dominik |
Płytkę otwiera instrumentalny kawałek Torment. Dźwięki jęków i krzyków utwierdzają nas w przekonaniu, że znajdujemy się w tytułowej otchłani i szybko z niej się nie wydostaniemy. Utwór płynnie przechodzi w Beast from the Abyss. Mocny riff wciąga, a sekcja rytmiczna napędza zło i nienawiść sączącą się z kolejnych dźwięków, natomiast solówka od trzeciej minuty to prawdziwa wisienka na torcie. Charczący wokal oraz potężny chór wspaniale współgrają z instrumentarium, tworząc prawdziwy majstersztyk. Trzeci utwór In the White Wolf’s Kingdom to ukłon zespołu w stronę oldschoolowego black heavy metalu. Typowe dla starej szkoły średnie tempo utworu niesie ze sobą lekko wyczuwalne ziarenka ówczesnego death metalu. Po raz kolejny muszę złożyć wielki ukłon w stronę wokalisty. Tekst znów zrozumiały i świetnie nagrany. Idealnie wplątany motyw instrumentalny i miażdżące solówki.
Produkcja albumu wydaje się nad wyraz wyjątkowa. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że jest to drugie wydawnictwo Morthus, to strach się bać, co będzie dalej. Krystaliczna, wręcz aptekarska produkcja to wśród młodych metalowych kapel swego rodzaju ewenement. Każdy z instrumentów jest idealnie słyszalny podobnie jak chórki i wokal Pawła. Słów kilka także o sekcji rytmicznej, a szczególnie o perkusiście. Co ten młodzian wyczynia za garami! Prawdopodobnie kilku z jego kolegów po fachu, nawet tych starszych, zazdrości mu talentu i swoistego wyczucia, i wyrafinowania w tym, co robi.
Ci młodzi panowie mają wielki talent, który w połączeniu z ciężką pracą, którą już widać, że wkładają w ten projekt, może dać im wielkie plony. Z wielką niecierpliwością czekam na kolejne nagrania Morthus, marząc także o jakimś koncercie poza Warszawą, bym mógł sprawdzić ten materiał na żywo. Póki co, pozostaje mi tylko „gwałcić” replay, bo mam ochotę słuchać ich więcej i więcej, i więcej…
MORTHUS – BEAST FROM THE ABYSS