Zespół Tug Boat powstał ponad kilkanaście lat temu w Jaśle, ale „Zapomnij całe zło” jest dopiero trzecim pełnowymiarowym wydawnictwem. Stylistyka raczej bez zmian. Technicznie ciągle prą do przodu, chociaż przy gatunku, jaki obrali, ciężko będzie również o jakieś milowe skoki w jakości. Konwencja nu metalu i rocka, na których się skupili jest dość hermetyczna, ażeby oczekiwać tu rewolucji. Płycie jednak ciężko cokolwiek zarzucić. Pełne, twarde i mięsiste brzmienie, dynamiczna sekcja rytmiczna, bogactwo nastrojów, intensywne wokale z mocną i elastyczną artykulacją. Rockowa konwencja góruje, chociaż bywają i całkiem udane balladowe piruety (Lustra) czy też instrumentalne impresje (Ampus). Atmosfera jest mroczna i duszna, co potwierdzają również liryki skupiające się na tej ciemniejszej stronie naszej egzystencji. To właśnie ten pierwiastek scala wszystko w jedną całość, nadając całości szczodrą szczyptę szlachetności, bo album prezentuje sobą nie tylko buńczuczne metalowe riffowanie, ale wnosi ostatecznie element emocjonalnej kontemplacji dającej efekt uczucia szczerości materiału. Świeżość gatunku? O tej mowy być nie może. Głośno i bez precedensów. Typowe granie, z którym przebić jest się ciężko, ale któremu szansę dać warto chociażby przez fakt na bardzo przyzwoitą produkcję krążka.