Czytając o debiutanckim albumie grupy VOLA, można natknąć się na wiele obietnic, że muzyka zespołu brzmi jak coś zupełnie nowego, czego nie da się porównać z innym zespołem. To bardzo ciekawe, bo ogromna część materiału zawartego na „Inmazes” kojarzy mi się z australijskimi prog metalowcami z Voyager. Słyszę tu to samo uwielbienie dla ciepłych klawiszowych teł i wpadających w ucho, niemal popowych, melodii. Voyager jest jednak dość oryginalnym tworem, więc nie jest to zarzut. Poza tym Duńczycy oferują mnóstwo rwanych riffów z djentowej szkoły. Porządny ładunek energetyczny i ciężar zapewnia 7-strunowa gitara i wyrazista sekcja rytmiczna, która wprawi w drgania nawet ściany. Zespół jednak nie samym łojeniem żyje i w takim Emily potrafi mocno zwolnić i oddać się ulotności. Z kolei w Your Mind Is A Helpless Dreamer możemy usłyszeć rewelacyjne elektroniczne przejście, które nawiązuję do dubstepu, ale tak dobrze brzmiącego tego gatunku od dawna nie słyszałem. Ciekawie wzbogaca to ten i tak już bardzo ciekawy utwór. „Inmazes” to zdecydowanie interesujący debiut, który wyróżnia się zapamiętywalnymi melodiami, mocnym brzmieniem i klawiszowym przepychem. Jest na krążku dość duszno i klaustrofobicznie, ale zespół twierdzi, że taki właśnie był zamysł. „Inmazes” dotyka tematu uwięzienia w mentalnych labiryntach i nieumiejętności doznania pełni szczęścia. Muzyka przemyca jednak odpowiednią dawkę światła, by zapewnić tak bardzo potrzebny słuchaczowi balans.