Vader – Iron Times (EP)

Z mini albumami jest zwykle tak, że gawiedź marudzi iż to skok na kasę i właściwie po co komu mini albumy. Vader to jednak jeden z naszych podstawowych towarów eksportowych i kawał historii polskiego metalu. Zespół pamiętający zarówno czasy i standardy, kiedy takie materiały bywały regularnie wydawane pomiędzy pełnometrażowymi krążkami. Poza tym są jeszcze na świecie osoby, które kupują EP-ki z szacunku dla zespołu i wierności dla muzyki. „Iron Times” to zapowiedź nadchodzącymi wielki krokami pełnego albumu „The Empire”, którego premiera będzie miała miejsce 4 listopada. Na EP-ce znajdziemy dwa utwory, które znajdą się na trackliście nowego wydawnictwa oraz dwa covery Panzer X i Motörhead. Na początek możemy podziwiać świetną okładkę Joe Petagno, nadwornego malarza wspomnianego Motörhead. To co wyróżnia również ten krążek to świetna realizacja materiału, dająca w konsekwencji krystaliczne brzmienie nagrane w słynnym Hertz Studio. Muzycznie, Peter wraz z resztą zespołu, pozostaje w klimatach starego heavy metalu i hard rocka, czyli to co mogliśmy usłyszeć na poprzednim longplayu „Tibi Et Igni”. Dwa nowe kawałki Parabellum oraz Prayer to the God of War zarażają swoją mocą. Pierwszy swoja dynamiką przypomina muzyczny hołd złożony Lemmemu. Thrash metal bez żadnych udziwnień najwyższych lotów. Druga nowość to ciężka kompozycja z mocnym riffem i piekielną sekcją rytmiczną. Człowiek automatycznie zaczyna kiwać głową i wyobrażać sobie, co może go spotkać słysząc to na żywo. Pięść i stal to propozycja sprzed lat z heavy metalowego projektu Petera – taki cover samego siebie i miła ciekawostka dla wiernych fanów. Motoryka, moc i czystość dźwięku ujmują. Na zakończenie Overkill, czyli kolejny hołd dla legendy rock’n’rolla, który jak widać i słychać na tej EP-ce stał się bardzo istotnym źródłem inspiracji. Muszę przyznać, że podziwiam Petera, bo ma chłop pięćdziesiątkę na karku, a jemu się ciągle chce i ma chyba jeden z lepszych o ile nie najlepszy deathmetalowy wokal za którym można się stęsknić. Sama muzyka zdecydowanie zachęca i zaostrza apetyt na sprawdzenie „The Empire”.