Jakiś czas temu słynny skrzypek Nigel Kennedy określił Wojciecha Majewskiego mianem poety fortepianu. Najnowsza płyta pianisty zatytułowana „Przemiana” jest doskonałą okazją do tego, aby zweryfikować to osobiście. Czy ponad 70-minutowe wydawnictwo jest w stanie przykuć uwagę słuchacza coraz bardziej nawykłego do tabloidowych newsów i kilkusekundowych klipów prezentujących na skróty „oficjalną wersję wydarzeń”? Wydawać by się mogło, że artysta toczy walkę z wiatrakami, ale… .
Solowa muzyka pianistyczna zawsze była ważną częścią mojego muzycznego życia. Zarówno jeśli chodzi o muzykę klasyczną, co jest sprawą oczywistą, jak też w dziedzinie jazzu, co nieco mniej oczywiste. Granie solo zawsze było dla mnie źródłem dużej satysfakcji i to satysfakcji specyficznej, innej niż ta, która płynie z muzykowania zespołowego. Tego typu konwencja stanowiła też sporą część słuchanej przeze mnie muzyki, co wynikało z fascynacji fortepianem, jego olbrzymimi możliwościami fakturalnymi i wyrazowymi – mówi Wojciech Majewski, artysta z bardzo jasno określoną wizją twórczą, którą realizuje wyjątkowo skrupulatnie.
Nad grą pianisty możemy zachwycać się na wielu płaszczyznach, ale chyba największą zaletą jest jej komunikatywność. Wyrazistość gry Majewskiego, przy całej złożoności formalnej, technicznej etc., jest zadziwiająca. Frazowanie, zaczerpnięte z najlepszych wzorców muzyki klasycznej, wsparte jest finezyjną melodyką za każdym razem stojącą u podstawy formotwórczej poszczególnych utworów. „Przemiana” jest liryczna, ale słodyczą nie ocieka. Każdy utwór to pięknie opowiedziana historia z wyraźnie zarysowanym tematem, rozwinięciem, kulminacją i morałem na końcu.
Na płycie znajdziemy autorskie kompozycje, oraz pozycje takich artystów jak: David Bowie, Stevie Wonder, Jan Garbarek, David Raksin oraz Cole Porter. Pianista umiejętnie wychwytuje charakterystyczne cechy stylu wyżej wymienionych artystów i rzuca to na ruszt swej muzycznej wyobraźni. Love Light In Flight Stevie’ego Wondera jest taneczny z wyczuwalną funkową nutą, An Occasional Dream oraz I’m Deranged oddają ducha muzyki legendy popkultury – Davida Bowiego, zaś Tall Tears Trees skandynawskiego mistrza saksofonu Jana Garbarka zagrany jest nokturnowo, jakby zrobiłby to któryś z pianistów romantycznych. Skojarzenia z Fryderykiem Chopinem nie są na wyrost.
Największym pokazem umiejętności Wojciecha Majewskiego jest jednak jego własna kompozycja Nieświadomość, jeden z najpiękniejszych utworów do usłyszenia w tym pamiętnym roku 2020. Artysta ujął tam wszystko co w jego grze najbardziej charakterystyczne: emocjonalność, kantylenę, subtelność w kontraście z gwałtownością oraz mistrzowską pracę motywiczną. Czego by nie napisać, to Nigel Kennedy ma rację.