Zespół Wooden Peak, czyli Sebastian Bode i Jonas Wolter to duet wykorzystujący gitarę, perkusję, głos i elektronikę do kreowania muzyki wyciszonej, kojącej, ale też pełnej zawiłości, które z dużą przyjemnością się odkrywa. Za każdym razem, kiedy wracam do „Yellow Walls” czuję, jakbym robił to po raz enty, jakby ta muzyka była zawsze ze mną. Niemiecki duet niewątpliwie potrafi sprawić, że ich muzyka emanuje znajomym ciepłem. Utwory utrzymane są w wolnych tempach i są skrupulatnie rozbudowywane. Bardziej mi pasuje tutaj łatka art rocka z tego względu, że gitara spełnia naprawdę ważną rolę, a klawiszowe plamy nierzadko przywołują ducha początków gatunku (Wednesday). Oczywiście byłoby bardzo źle, gdyby zespół pozwolił, by ich muzyka zlała się w trudno rozpoznawalną magmę przez swoje przywiązanie do wolnego tempa i sennych melodii. Nie ma obaw, każdy kawałek się czymś wyróżnia, czy to chwytliwym riffem, nośnym klawiszem, interesującą strukturą, czy generalnie dobrą melodią. Swarm zdecydowanie zostanie ulubieńcem wielu osób, bo wszystko w nim składa się w bardzo udaną całość – żywsze gitary i prosty bit pobudzają do ruchu przyozdobione cymbałkami i poruszającą partią klawiszy. Stitch to klasyczny bit, który oddala na chwilę zespół od rockowych inspiracji, a The Gap to melancholia smyczków i ciekawe elektroniczne efekty. „Yellow Walls” nie każdemu przypadnie do gustu przez swoje nieśpieszne tempo i pełne wrażliwości melodie, ale ci, dla których ta płyta została nagrana będą wdzięczni za te 40 minut ukojenia w towarzystwie inteligentnej i złożonej muzyki.