Mylą się Ci, którzy uważają, że metal progresywny jest martwy; mówiący, że więcej w nim ostatnio regresji i powielania schematów niż innowacji, intrygujących i rozbudowanych form, czyli tego co zawsze stanowiło o tym, że w muzyce nie tylko rockowej czy metalowej coś było progresywne. W gdyńskim klubie muzycznym Ucho udowodniły to trzy zespoły: norweskie formacje Rendezvous Point i Arkentype oraz nowi bogowie tego gatunku, Brytyjczycy z grupy Haken. Ten koncert bowiem był prawdziwą ucztą dla wielbicieli takiej muzyki. Na początek zaprezentowały się dwie norweskie, bardzo obiecujące grupy, które w zeszłym roku wydały swoje debiutanckie albumy. Chłopaki z Arkentype okazali się być niezwykle żywiołowi i dali znakomity popis swoich umiejętności, które budzą podziw zwłaszcza jak na ich młody wiek. Szczególną uwagę przykuwał wokalista Kevin Augestad, który umiejętnie przechodził z wysokiego operowego głosu w chropawy growl. Pod względem stylistycznym muzyka Arkentype to wypadkowa klasycznego podejścia do progresywnego grania i kilku świeżych oraz nieco cięższych elementów, które znakomicie rozgrzały zebraną w klubie publikę. Bardzo udanie zaprezentował się także Rendezvous Point, który podobnie jak Arkentype zagrał materiał z debiutanckiej płyty. Bardziej klasyczne podejście i nieco większa statyczność w scenicznej prezencji sprawiła, że osobiście podobali mi się znacznie mniej niż poprzedzająca ich grupa, ale nie można powiedzieć, że był to zły występ. Nie zabrakło dobrej energii, mocnych fragmentów i bardzo zachęcających do bliższego poznania dźwięków.
Koncert Norwegów z Arkentype obfitował także w takie atrakcje. |
Najważniejszy i najdłuższy okazał się jednak występ brytyjskiego Haken na którym podobno w klubie zebrało się 150 osób. To nie jest zatrważająca liczba, jednak jak na warunki miejsca i tak niekomercyjną muzykę jakim jest metal progresywny liczba ta i tak wzbudza podziw, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę wysiłek organizatorów, czyli debiutującej na trójmiejskim rynku bookingowym Music Landscapes Productions Michała Mierzejweskiego, znanego między innymi z Symphonic Theater Of Dreams oraz Kacpra Kłosińskiego. Haken zagrał niemal dwu godzinny koncert podczas którego nie zabrakło utworów z najnowszego, tegorocznego, a przy tym naprawdę znakomitego „Affinity” oraz starszych utworów, zarówno z bardzo dobrej płyty „The Mountain”, znakomicie przyjętej EP-ki „Restoration” napisanej na bazie dema „Enter the 5th Dimension” czy drugiego pełnometrażowego albumu „Visions”. Na początek usłyszeliśmy wstęp z najnowszego albumu, który płynnie przeszedł w Initiate, a następnie w Falling Back to Earth z poprzedniego albumu. Po nim zabrzmiały fenomenalne 1985, który na żywo wypadł jeszcze lepiej niż na płycie oraz Earthrise po którym panowie z Haken znów sięgnęli po materiał z poprzedniej płyty wykonując kawałek Pareidolia oraz jedną z moich ulubionych kompozycji grupy, czyli Cockroach King. Następnie czas przyszedł na świetny The Architect z najnowszego krążka. Po krótkim klawiszowym solo Diega Tejeidy, uderzyli Deathless z płyty „Visions”, w którą notabene wciąż można było zaopatrzyć się na stosiku z merchem zespołu. Po nim nastąpił powrót do najnowszego materiału wraz z The Endless Knot, czyli drugiego singla z płyty „Affinity”, a na bis zabrzmiała suita Crystallised z EP-ki „Restoration”.
Ross Jennings i Diego Tejeida z grupy Haken |
Osobiście zabrakło mi przynajmniej jednego utworu z debiutanckiego krążka „Aquarius”. Dajmy na to takiego Celessial Elixir. Nie zmienia to jednakże faktu, że Haken dał bardzo mocny, intensywny i porywający koncert, który do krótkich przecież nie należał, ale gdyby miał potrwać jeszcze troszkę, choć odrobinkę dłużej, moje zadowolenie zdecydowanie osiągnęłoby znacznie większe rozmiary.
Richard Henshall z grupy Haken |
Nie mam wątpliwości, że był to bardzo udany wieczór, a wszystkie trzy zespoły zaprezentowały się bardzo dobrze. Arkentype wzbudza podziw warsztatem i nieposkromioną energią, Rendezvous Point porządnym graniem które warto sobie sprawdzić w domowym zaciszu jeśli wcześniej się tego nie zrobiło, a Haken swoim całokształtem. Brytyjski zespół udowodnił bowiem swoim występem, że są grupą z którą należy się liczyć, bowiem ma zdecydowanie coraz więcej do powiedzenia i do pokazania w progresywnym graniu. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz nas zachwyci i będzie okazja zobaczenia ich na żywo, bo są tego warci. W klubie muzycznym Ucho dopisała frekwencja i brzmienie, choć światła czasami nie do końca współgrały moim zdaniem z tym co działo się na scenie. Ogromne brawa należą się też Michałowi Mierzejewskiemu oraz Kacprowi Kłosińskiemu i ich firmie Music Landscapes Productions, której życzę wielu tak udanych koncertów, sukcesów i spełniania kolejnych marzeń, nie tylko swoich, ale także wszystkich wielbicieli progresywnych brzmień, zarówno tych klasycznych, jak i tych znacznie bardziej ekstremalnych.
Zdjęcia własne. Więcej zdjęć na facebooku LupusUnleashed.