Fish ponownie w Progresji!

18 października br. Progresja ma zaszczyt zaprosić na koncert legendarnego wokalisty MARILLION, z którym nagrał tak ponadczasowe utwory jak Script For A Jester’s Tear, Fugazi czy Misplaced Childhood znane wszystkim miłośnikom progresywnego rocka. Od 1988 roku działa jako solista. Na swoim koncie ma już kilkanaście albumów.

Fish, prywatnie Derek William Dick, szkocki wokalista, kompozytor i autor tekstów. Pierwsze kroki jako muzyk stawiał razem z Marillion. Dziś działa w pojedynkę i śmiało można nazwać go ikoną muzyki neoprogresywnej. Poza działalnością solową brał udział w różnych muzycznych projektach z takimi muzykami jak Tony Banks, Peter Hammill czy Arjen Lucassen.

Cieszyłem się wolnością wynikającą z bycia solowym artystą i nie tęskniłem za towarzystwem zespołu. Dotarłem się z muzykami, z którymi pracuję już od jakiegoś czasu i dobrze się z tym czuję. Niektórzy z nich przychodzą i odchodzą, ale ostatecznie na muzykę wpływa to pozytywnie. Odświeżanie składu zawsze niesie ze sobą nowe pomysły. Nie żałuję, że zostawiam Marillion, choć nadal z chęcią wykonuje piosenki, które z nimi pisałem. Po przejściu na emeryturę postanowiłem wyruszyć w trasę i zagrać moje ulubione albumy. Nadszedł czas, aby pożegnać się z „Clutching at Straws”. To idealny moment. Niebawem minie 30 lat, odkąd opuściłem zespół i zacząłem przygodę solową – komentuje Derek.

Choć od czasu, gdy pochodzący z tej płyty utwór Kayleigh podbijał światowe listy przebojów, minęło już kilkadziesiąt lat, muzyka ta wciąż brzmi świeżo. Każdy, kto miał okazję uczestniczyć w solowym koncercie artysty wie, że jest to wydarzenie jedyne w swoim rodzaju, pełne energii i emocji. Z pewnością tym razem nie będzie inaczej, a występ w Progresji polecamy zobaczyć w szczególności tym, którzy od lat śledzą karierę muzyczną Dereka.

Na koncertach Fish będzie po raz ostatni grał w całości album swojego macierzystego zespołu Marillion „Clutching at Straws” z 1987, jak również utwory z jego najnowszej płyty zatytułowanej „Weltschmerz”, która ukaże się w tym roku (data premiery jeszcze nieznana).

Uwielbiam „Clutching”. To dla mnie bardzo osobisty album. „Hotel Hobbies” był powrotem do „Misplaced”, ale wybraliśmy „Warm Wet Circles”. Jeśli chodzi o „Incommunicado”, to nie od razu przypadło do gustu chłopakom z zespołu. Uważali, że jest zbyt proste. Dla mnie przeciwnie, widać w nim moją fascynację The Who i kawałkiem Quadrophenia, który pochodzi z jednego z moich ulubionych albumów. Kochałem energię, którą w nim stworzyliśmy. To dla mnie reprezentowało oryginalną „postawę Marillion”, którą mieliśmy, zanim osiągnęliśmy sukces – wspomina artysta.

.