★★★★★★★✭☆☆ |
1. Soul Secrets 2. Is 3. Not Bound 4. Totality 5. This Coda
SKŁAD: Matthew Shipp – fortepian, Daniel Carter – saksofon sopranowy i altowy, klarnet, trąbka, flet, Michael Bisio – kontrabas, Whit Dickey – perkusja
WYDANIE – For Tune, 2017
Jeszcze nie tak dawno Matthew Shipp w jednym ze swoich wywiadów powątpiewał w sens wydawania swojej muzyki na płytach, przede wszystkim ze względu na niskie wyniki sprzedaży. Tymczasem rok 2017 przynosi już 4. autorski krążek tego artysty (nie wspominając o 7 wydawnictwach jako sideman u boku Ivo Perelmana) i to w dodatku wydany dla polskiej wytwórni For Tune. Czyżby amerykański pianista zaczął stawiać na ilość, a nie jakość? Nic z tych rzeczy! Na „Not Bound” Matthew Shipp jak przystało na „nałogowego” awangardzistę pozostaje sobą, atakując odbiorcę niczym nieposkromioną swobodną improwizacją. W jego poczynaniach wspomagają go dobrze znani z jego poprzednich produkcji Michael Bisio na kontrabasie oraz Whit Dickey na perkusji, a także wybitny instrumentalista ze sceny nowojorskiej – Daniel Carter, grający tu na saksofonie sopranowym i tenorowym, klarnecie, flecie oraz trąbce.
Matthew Shipp (fot. Rita Pulavska) |
Pięć utworów na płycie doskonale dokumentuje styl muzycznej wypowiedzi Matthew Shippa, gdzie niezwykle wyrafinowana harmonia, która komplikując się i, spiętrzając, doprowadza do praktycznego zaniku melodyki, a często również tonacji. Narrację rozjaśniają partie Daniela Cartera, którego wyjątkowo wyrazista gra z akcentem na czystość brzmienia, co w awangardzie nie zdarza się aż tak często, stanowi doskonały kontrast dla licznych gwałtownych przebiegów na fortepianie. Obok harmonii równie ważnym elementem formotwórczym poszczególnych utworów jest ich dynamika, która wcale nie różni się bardzo od klasycznej definicji tego słowa. Oczywiście zdecydowanie więcej tu ad libitum niż con amore, niemniej jednak aby osiągnąć podobny poziom wykonawczy, potrzebne jest niemal instynktowne porozumienie pomiędzy członkami kwartetu, co przy muzyce o tak luźnym zarysie formalnym wymaga nie lada umiejętności.
Awangarda nie była i nie będzie łatwa w odbiorze, ale dla takich artystów jak Matthew Shipp warto zrobić wyjątek i spróbować tego tylko na pozór mało przystępnego kierunku sztuki. Nawet jeśli niektórzy uznają amerykańskiego pianistę za muzycznego heretyka, to należy pamiętać, że heretycy czasami tworzą nowe religie, a wiernych wyznawców temu artyście nigdy nie brakowało.