●●●●●●●●○○ |
1. Golden Arrows 2. A Majestic Story 3. The Apple That Never Fell 4. Poetry Of Light 5. The Armour Of Science 6. Frozen In Time, Billions Of Light Years Away
SKŁAD: John Sutcliffe – wokal, gitara; Andy Sutcliffe – gitara; Matt Dale – gitara basowa; Dave Jones – perkusja
PRODUKCJA: Andy Hawkins
WYDANIE: 25 luty 2013 – Brew Records
Jedną z najprzyjemniejszych rzeczy dla każdego fana muzyki są osobiste muzyczne odkrycia. Wiadomo jednak, że to nie jest tak, że idziemy na najbardziej undergroundowy koncert na jaki możemy pójść i zakochujemy się w zespole, który potrafi zawrzeć najwięcej akordów w jednej piosence, a do tego w ich muzyce można wyłapać jakieś ledwie słyszalne melodie. Te czasy już dawno minęły, dziś szukanie zespołów ogranicza się do tuzina kliknięć na klawiaturze, ewentualnie przeczytania w jakimś magazynie, że jest sobie taki zespół, który nie ma jeszcze pełnego albumu, ale gra całkiem całkiem. U mnie zazwyczaj jest to ten drugi przypadek, jako że Internet nigdy nie był moim ulubionym medium. Właśnie dzięki prasie, a mianowicie brytyjskiemu Metal Hammerowi miałem przyjemność „odkryć” Humanfly i zawłaszczyć sobie promowanie ich na łamach Laboratorium Muzycznych Fuzji dla siebie. Właśnie tak wygląda to w dzisiejszych czasach, które powinny być zapisane w annałach historii jako „Era Hipertrofii” – przekopujesz się przez stertę utworów i szukasz zespołu, który wyrabia sobie powoli renomę, ale nie ma jeszcze na tyle dużo fanów w twoim otoczeniu, żeby ktoś podważył Twój elitaryzm. Humanfly jest jednym z moich największych tegorocznych odkryć a na pewno jedynym, które wydało jak do tej pory długogrający album i zawłaszczam sobie prawo do wychwalania tego zespołu i zaszczepienia w Was chęci do zapoznania się z „Awesome Science”. W rzeczy samej, muzyka Brytyjczyków brzmi czasami jak skomplikowane naukowe sformułowanie, ale wierzę w Was.
Muzyka wykonywana przez kwartet to najprościej mówiąc progresywny post-metal. Patrząc na niepozorną tracklistę i czasy trwania poszczególnych utworów można sobie mniej więcej wyobrazić, czego się po „Awesome Science” spodziewać i raczej nie będą to założenia błędne, z tym, że nie spodziewacie się jak dobre są to kompozycje. 6 utworów, różnorodność temp i nastrojów, prostota, wielowarstwowość, brutalność, eteryczność – to wszystko można tu odnaleźć jeśli tylko przyłożycie ucho w odpowiednim miejscu. Pierwsze dźwięki Golden Arrows są jeszcze niepozorne z melodyką przypominającą nieco ostatnie dokonania Niemców z The Ocean. Utwór ten jednak nie bez powodu trwa ponad 8 minut; z gracją opancerzonego pojazdu powoli przygotowuje słuchacza na nieuniknione spotkanie z zaminowaną nawierzchnią. Mniej więcej w połowie drogi praca perkusji zagęszcza się do klaustrofobicznych warunków by nagle oddać kontrolę szaleńczej grze gitar. A Majestic Story to pierwszy utwór Humanfly jaki kiedykolwiek usłyszałem i jeśli trafi on w Wasze gusta, to jest duża szansa, że zawartość „Awesome Science” tylko pogłębi fascynację zespołem. Brytyjczycy ponownie nastrajają nas delikatnymi wokalami i stonowaną grą instrumentalistów by już w 3 minucie zaskoczyć potężnym zwrotem ku instrumentalnej destrukcji z genialnym przewodnim riffem.
Brakowało tylko na „Awesome Science” inspiracji Tool’em – The Apple That Never Fell brzmi z początku jak zaginiony utwór Maynarda i spółki. Wokalnie jednak to zupełnie inna bajka i nie mogę pozbyć się skojarzeń z tczewskim California Stories Unvovered. Swoją drogą, głos wokalisty może nie przypaść paru osobom do gustu, ponieważ jeśli miałbym użyć języka potocznego do opisu techniki jego śpiewania, określiłbym go „zawodzącym”. Współgra jednak to z muzyką bardzo dobrze, więc nie ma powodu do niepotrzebnego narzekania. Szczerzę mówiąc nie wyobrażam sobie w tych utworach innego głosu. Następny w kolejności Poetry Of Light pokazuje, że Humanfly radzi sobie równie dobrze w krótkich kompozycjach. Szczególne brawa należą się tutaj Mattowi Dale’owi, który uprawia magię na swoim basie. Utwór sam w sobie jest świetną odskocznią od skomplikowanych form, zwłaszcza że zaraz po nim rozbrzmiewa niemal 15-minutowy The Armour Of Science, w którym grupa wysuwa naprzód wszystkie działa. Intensywność tej kompozycji jest niesamowita, a John Sutcliff wokalnie prezentuje pełnię swoich umiejętności. Muzycznie mnóstwo tu odnośników do wczesnych Pink Floydów z całym ich „eksperymentatorstwem”. Są więc momenty wyciszenia, bliskie kakofonii ataki gitary, kosmiczne pasaże i adekwatna do tego praca sekcji rytmicznej. Uff, po takiej muzycznej uczcie przydałaby się chwila wytchnienia. Frozen In Time, Billion Of Light Years Away mógłby być właśnie takim „rozluźniaczem” napięcia, ponieważ jest to bardzo klimatyczna i spokojna kompozycja… a przynajmniej do pewnego momentu, kiedy monumentalny finał rozwiewa wszelkie wątpliwości, że mamy do czynienia z dziełem absolutnym.
Muzycy Humanfly mają świetne wzorce i czerpią z nich z wielką mądrością, nie stając się przy tym zwyczajnymi kopistami, ponieważ mają wystarczająco dużo własnych pomysłów by sprawić, że tak bardzo wyeksploatowany gatunek muzyczny jak progresywny metal staje się na nowo ekscytujący. Ich wersja progresywnego post-metalu niesie w sobie dużo przestrzeni, masę instrumentalnej ekwilibrystyki, nieskończone pokłady wyobraźni i nutkę psychodelii. „Awesome Science” jest jak na razie jednym z najciekawszych nowych krążków w mojej muzycznej biblioteczce. Niezwykle natchniony i uzależniający album.
HUMANFLY – GOLDEN ARROWS