★★★★★★★★★✭ |
1. Mercury Heart 2. A Small Realm 3. Recoil 4. Bloodline 5. Sleep With Echoes 6. Blue Fandango 7. Prince Of Calm 8. Coded 9. Baboon Moon
SKŁAD: Nils Petter Molvær – trumpet [Electric And Acoustic Trumpet], Voice [Voices], Loops, Synthesizer [Bass Synth], Stian Westerhus – Electric Guitar, Acoustic Guitar, Guitar [Baritone Guitars], Synthesizer [Analog Synth], Percussion [Hand Percussion], Performer [Fakezither, Studer A80, Otari Mx5050b, Roland Re-201, Hiwatt Tape Echo, Beaten Pianoframe And Too Many Pedals], Vocals, Upright Piano [Prepared Upright Piano], Harmonium, Erland Dahlen – Drums, Percussion [Log Drum], Steel Drums, Metallophone [Metal Percussion], Omnichord, Saw [Singing Saw], Vocals, Harmonium, Bells, Shaker [Candybox Shaker]
PRODUKCJA: Stian Westerhus
WYDANIE: 16 września 2011 – Columbia, Sony Music
W roku 1997, kiedy to autor recenzowanego tu albumu po opuszczeniu grupy Masqualero rozpoczynał swoją długą i bogatą w srebrne krążki solową karierę, na światło dzienne wychodziła jego pierwsza płyta „Khmer” (1997). Fuzja jazzu, rocka, muzyki elektronicznej i hip-hopu mogła prawdopodobnie wywoływać u osób po raz pierwszy stykających się z takim połączeniem poczucie zaskoczenia, uznania dla oryginalności pomysłów lub… szoku. W roku 2011 norweski mistrz trąbki, absolwent studiów muzycznych w Trondheim Nils Petter Molvær wydał płytę „Baboon Moon”. Jedenasty album w karierze i to on właśnie będzie przedmiotem owej recenzji.
Źródło zdjęcia |
Już przy pierwszych odsłuchaniach można doświadczyć imponującego bogactwa środków wyrazu, bogactwa aranżacyjnego oraz licznego udziału egzotycznych instrumentów, jakie posłużyły do stworzenia tego materiału. Mamy tu: piłę, japoński instrument elektroniczny – omnikord, rozmaite instrumenty perkusyjne i klawiszowe oraz wielorakiego rodzaju dzwonki czy gitary. Różnorodność „Baboon Moon” nie opiera się jedynie na zastępie nietypowych instrumentów. Jest to też kwestia odpowiedniego zrównoważenia klimatu utworów. Po Mercury Heart i A Small Realm, które reprezentują raczej to ambientowo-melancholijne oblicze płyty, przychodzi czas na Recoil oparty na wyrazistym rytmie perkusji i podobnej w wydźwięku pracy basu. Sam Nils Petter Molvær wprowadza do tego utworu za pomocą swej trąbki iście „nawiedzony” klimat. Jeśli chodzi o stronę ambientową, to charakterystyczne plamy dźwiękowe powracają ze zdwojoną mocą w Prince of Calm, a całość kończy się powoli zanikającym gdzieś w oddali szumem mroźnego wiatru. Blue Fandango z kolei można wyróżnić ze względu na obecność piły w zestawie instrumentów, a także z powodu bardzo interesującej partii gitary elektrycznej. Coded robi wrażenie swego rodzaju neurotycznego intro do kolejnego utworu. Jest to najbardziej stonowana kompozycja w tym zestawieniu. Z drugiej jednak strony znów mamy tu do czynienia z dźwiękami tzw. „prawdziwej” perkusji. W tytułowym utworze mamy stopniowe narastanie tempa i napięcia. Główną rolę odgrywają tutaj partie trąbki, aż do punktu zwrotnego, kiedy to doświadczamy galopady wielu instrumentów prowadzonej przez sekcję rytmiczną i stopniowo wyhamowującej, by w końcu zaniknąć całkowicie. Jest to niewątpliwie opus magnum tego wydawnictwa i zarazem jego zwieńczenie. Właściwie każda z kompozycji na „Baboon Moon” zawiera charakterystyczny dla nu jazzu pierwiastek „elektronicznego sosu”, w którym skąpana jest cała reszta elementów.
Mimo iż naturalną rzeczą jest, że dominującym instrumentem na albumie solisty-trębacza jest właśnie trąbka, to nie ma mowy, aby podczas obcowania z tym materiałem dopadło słuchacza znużenie czy też przesyt tego rodzaju dźwiękami. Z drugiej strony specyfika stylu, w jakim porusza się Norweg może spowodować pewne zawężenie potencjalnego kręgu odbiorców. Wreszcie… zimne, mroczne, prawdziwie skandynawskie brzmienie trąbki Nilsa Pettera Molværa nawet w kręgach muzyki jazzowej jest pewnym ewenementem. Jeśli o mnie chodzi,to właśnie za to pokochałem tę płytę.
NILS PETTER MOLVÆR – MERCURY HEART