R-30625465-1715376520-8965
R-30625465-1715376520-8965

Kings Of Leon – Can We Please Have Fun

R-30625465-1715376520-8965

A Może Tylko Tak Udają?

Kings Of Leon – kto nie zna tych chłopaków z Tennessee, którzy kiedyś grali jakby ich życie zależało od każdej nuty? Wypuścili dziewiąty już album „Can We Please Have Fun”, i tak jakby mówią: „Hej, może czas się trochę pośmiać?”. Ale czy na pewno to jest album pełen zabawy? Chłopcy mieli swoje wzloty i upadki – od garażowego rocka po bardziej komercyjne brzmienia, które zdobyły serca milionów (pamiętacie Sex on Fire? Pewnie, że tak!). Tym razem, pod okiem Kid Harpoon, człowieka, który zbudował brzmienie Harry’ego Stylesa, próbują pokazać, że wciąż mają ten luz, ale jednocześnie, nie da się ukryć, że w środku siedzi jakaś głębsza refleksja. Czy udało się to połączyć? Cóż, jak to mówią – diabeł tkwi w szczegółach.

Baleriny, Postapo i Rockowy Chaos

Zaczynają mocnym akcentem. Pierwszy numer, Ballerina Radio, to taki muzyczny taniec po rozbitym parkiecie apokaliptycznego świata. Ciepłe syntezatory i jakieś kosmiczne brzmienia, jakbyśmy znaleźli się w grze wideo o końcu świata, ale hej – przynajmniej soundtrack jest niezły. Chłopaki bawią się elektroniką, tworząc coś, co z jednej strony daje nadzieję, a z drugiej nie pozwala się uśmiechnąć tak szeroko, jakbyśmy chcieli. Wciąż czujesz to nieuniknione „coś”.

Potem wchodzi Rainbow Ball – totalna euforia z gitarą, która gdzieś unosi się nad całością, jakby mówiła: „Hej, świat się wali, ale my mamy tęcze i kule dyskotekowe”. Trochę absurdalne, trochę szalone, ale przy tym pełne radości. Brzmi to wszystko jak impreza, na której każdy jest zaproszony, ale nikt nie wie, kiedy będzie koniec.

Wyścig Donikąd

Teraz czas na prawdziwą perełkę – Nowhere to Run. Ten numer to prawdziwy ładunek energii, który kopie prosto w serce. Od pierwszych dźwięków wiemy, że nie będzie łatwo – mocne riffy, dynamiczne basy, a do tego perkusja, która zmusza twoje stopy do tańca, nawet jeśli nie masz ochoty. Głos Caleba Followilla brzmi jakby śpiewał, siedząc na krawędzi jakiejś przepaści.

„Are we still having fun?” – pyta. Cóż, chyba tak, ale bardziej w stylu „Mam uciekać, czy zostać?”. Utwór, mimo swojej rockowej dzikości, niesie w sobie jakiś niepokój, coś, co każe ci myśleć o chaosie świata. Ale hej, przynajmniej dźwięki są świetne. Bas Jareda Followilla napędza całość do przodu, jakbyśmy byli w rozpędzonym samochodzie bez hamulców. Jest zabawnie, ale też trochę przerażająco. Słuchasz i myślisz: „Jasne, że się bawimy, ale co z tego, skoro nie ma dokąd uciec?”.

Kiedy Caleb śpiewa: „There’s a war outside, we should all get high,” – cóż, nie ma tu miejsca na wielkie nadzieje. To bardziej ten moment, kiedy wiesz, że świat się wali, ale próbujesz znaleźć jakieś małe chwile wytchnienia. Może nie tyle chodzi o zabawę, co o ucieczkę od tego wszystkiego? W tym numerze znajdziesz to, co najlepsze u Kings Of Leon – surową energię, szczerość, ale też poczucie, że coś się kończy. I to czujesz z każdą nutą.

Mustang, Kosmiczne Flamenco i Cała Reszta Szaleństwa

A potem? Potem mamy Mustang – prawdziwa torpeda rockowego brzmienia. Caleb w końcu odblokowuje swoje zapomniane, dzikie ryki, które katapultują utwór na zupełnie nowy poziom. To taki powrót do czasów, kiedy Kings Of Leon byli znani z tego, że potrafili rozbić każdy koncert energią i dziką mocą. Tu wszystko gra – gitary ryczą, perkusja wali jak młot, a ty czujesz, że jesteś na rockowym rollercoasterze.

Ale to nie koniec. Wchodzimy w bardziej spokojne, refleksyjne tony z Actual Daydream – to taka odrobina marzeń na jawie, choć z delikatnym zacięciem nostalgii. Caleb zdaje się być zagubiony w tym dźwiękowym labiryncie, jakby szukał drogi do przeszłości. I może o to właśnie chodzi w tym albumie – balans między zabawą a refleksją. Ease Me On też nie próbuje cię rozbawić, raczej mówi: „Chodź, pogadamy o tym, jak jest naprawdę”.

Split Screen: Ballada Pełna Ironii i Poezji

A na koniec mamy Split Screen. I tu robi się ciekawie – to prawdziwy hołd dla poetyckiej strony życia. Gitara, ciepłe dźwięki, delikatna perkusja – to wszystko buduje klimat, który każe ci się zatrzymać i pomyśleć. Jakbyś patrzył na życie przez podzielony ekran: z jednej strony marzenia, z drugiej rzeczywistość. Utwór idealny na późne noce, kiedy siedzisz z kubkiem kawy i zastanawiasz się, co dalej. Caleb zdaje się prowadzić cię przez te wszystkie uczucia – od nadziei po smutek – z lekkością, której dawno nie słyszeliśmy w muzyce rockowej.

Zabawnie, Ale Z Nutą Goryczy

Podsumowując, Can We Please Have Fun to album pełen kontrastów. Z jednej strony mamy zabawę, imprezę, śmiech. Z drugiej – coś cię ciągle dręczy, coś, co każe ci się zastanowić, czy to wszystko jest prawdziwe. Chłopcy z Kings Of Leon udowadniają, że mimo lat na scenie, wciąż potrafią zaskoczyć. Może i zabawa, ale z lekką nutą ironii i refleksji. Bo przecież – czy możemy się naprawdę bawić, kiedy świat się wali? Cóż, może i tak, ale trzeba to robić z klasą.

R-30625465-1715376520-8965
Kings Of Leon – Can We Please Have Fun
UTWORY: 1. Ballerina Radio, 2. Rainbow Ball, 3. Nowhere to Run, 4. Mustang, 5. Actual Daydream, 6. Split Screen, 7. Don’t Stop the Bleeding, 8. Nothing to Do, 9. M Television, 10. Hesitation Gen, 11. Ease Me On, 12. Seen. SKŁAD: Caleb Followill / wokal, gitara; Jared Followill / gitara basowa; Matthew Followill / gitara; Nathan Followill / perkusja. PRODUKCJA: Kid Harpoon (produkcja, miks, mastering). WYDAWNICTWO I DATA WYDANIA: Capitol Records, 10 maja 2024 roku, dziewiąty album studyjny zespołu.
KONCEPT
6.7
WYKONANIE
9.1
PRODUKCJA
8.4
OCENA CZYTELNIKÓW1 Vote
8.6
8.1
OCENA