Kuba Płużek wydaje drugą płytę solową i po raz kolejny udowadnia, że miano wizjonera nie zostało przypisane mu na wyrost. „Book of Resonance” została nagrana z użyciem rezonatora magnetycznego, urządzenia wykorzystywanego już wcześniej we współczesnej muzyce klasycznej (Andrew McPherson – „Secrets of Antikythera”, 2013), czy rockowej (These New Puritans – „Field of Reeds”, 2013), ale nigdy w muzyce jazzowej. Jak tłumaczy artysta rezonator magnetyczny sprawia, że fortepian wydaje dźwięk, który można porównać do syntezatora. Uzyskane brzmienie jest jednak w stu procentach akustyczne. Zasada działania jest prosta – magnesy wiszące nad strunami wchodzą z nimi w interakcję i wprawiają je w ciągłe drganie. Jak wykorzystał to pianista w praktyce?
Nowa technika gry na szczęcie nie przysłoniła naturalnych zdolności pianistycznych artysty, ale wzbogaciła jego wachlarz ekspresji. Rezonator wykorzystany jest w umiejętny sposób, skutecznie budując atmosferę poszczególnych kompozycji, bądź to poprzez wzmacnianie tylko konkretnych dźwięków, lub też tworząc przyczynowo-skutkowy ciąg fraz. Inteligentne zastosowanie tego urządzenia słyszymy chociażby w kurpiowskiej pieśni weselnej A chtóz tam puka opracowanej niegdyś przez samego Karola Szymanowskiego, gdzie pełni on rolę burdonu stanowiącego idealne tło dla melodii w prawej ręce. Aby forma nie przerosła treści, w drugiej części utworu artysta daje dowód na mistrzostwo swojej pracy motywicznej tworząc liczne wariacje na podstawie tematu głównego, przenosząc go tym samym w świat wyrafinowanej jazzowej improwizacji.
Wykorzystując rezonator Kuba Płużek staje się wynalazcą nowego sposobu zestawiania współbrzmień. Urządzenie to sprawia, że drgająca struna fortepianu wybrzmiewa dłużej, przez co tworzy się coś co możnaby określić jako „harmoniczna polifonia”. Zastosowanie takiej techniki sprawia, że nawet dźwięk oparty na słabej części taktu może pełnić tu doniosłą rolę. Akordy pulsują intensywnością kolorów swoich części składowych. Wybrzmiewają i staczają się w otchłań muzycznej wyobraźni autora. Dla tego dosyć trudnego języka idealny balans stanowią bardziej chwytliwe momenty na płycie, jak bluesowe wstawki w Chapter 5 i 6, czy też popularny Two Little Hearts, będący umiejętnym opracowaniem polskiej pieśni ludowej Dwa serduszka, cztery oczy.
„Book of Resonance” mimo gatunkowego ciężaru jest produkcją przystępną w odbiorze, przepełnioną erudycją, ale i umiejętnością przekazu muzycznej myśli. Niezwykle świeżą, kryjącą w sobie młodzieńcza werwę i niczym nieograniczoną radość tworzenia. Kuba Płużek w pewnym sensie uczy się gry na fortepianie od początku. Na nowo odkrywa również samego siebie jako artystę. Jeśli nie jest to postawa godna do naśladowania, to sztuka współczesna właśnie wchodzi w okres głębokiego kryzysu.