Rebeka – Post Dreams

★★★★★★★✭☆☆

1. India 2. Cavegirl 3. Elesi 4. Fale 5. Zachód 6. The Last Episode 7. Cavegirl (Jogging Version) 8. Percival 9. We Will Love You 10. Światła 11. Mama

SKŁAD: Iwona Skwarek – wokal, gitara basowa, skrzypce; Bartosz Szczęsny – klawisze, syntezatory, aranżacje

PRODUKCJA: Rebeka

WYDANIE: 22 lutego 2019 – Agora

Zdarzyło mi się słyszeć o duecie Rebeka nie raz, kiedy zaczynałem interesować się polską sceną indie i odwiedzałem pierwsze Open’ery, ostatecznie jednak nie sięgnąłem świadomie po muzykę duetu aż do teraz. Singiel Fale i możliwość recenzji najnowszej płyty sprawiły, że wreszcie uległem.

Zacznę wyjątkowo, bo od drobnego zarzutu – nigdy nie lubiłem mieszania piosenek śpiewanych po polsku i po angielsku na jednym albumie. W wielu przypadkach boleśnie zaburza to mój odbiór, bo jednak specyfika naszego języka sprawia, że utwory w języku polskim brzmią jakoś tak inaczej. Spieszę donieść, że w przypadku „Post Dreams” istnieje pewna dychotomia, ale wysoki poziom artystyczny tych kompozycji sprawia, że nie razi to aż tak bardzo.

Czas na zachwyty zatem. Płyta „Post Dreams”, mimo że świadoma i spójna stylistycznie, charakteryzuje się bardzo dużą różnorodnością, co sprawia, że chętnie do niej wracam. Otwierające trio utworów to bardzo mocne przedstawienie intencji i predyspozycji Rebeki. Stonowana India z piękną melodią na skrzypce to jak ozdobne zaproszenie na perfumowanym papierze kredowym. Bardziej postarać się nie można, by goście czuli się mile widziani. Singlowy Cavegirl dostajemy w dwóch wersjach, zwykłej, która w moich uszach wybrzmiewa niczym połączenie wrażliwości Ane Brun z charakterystycznym podejściem do melodii pani Jurksztowicz, i dynamicznej, z bardziej dominującym bitem i wzbogaconymi syntezatorami. 3. utwór (Elesi) wpisuje się też właśnie w bardziej taneczne inklinacje Rebeki.

Moje skupienie się na otwierających trzech utworach nie znaczy wcale, że reszta kompozycji nie prezentuje się już tak dobrze. Po prostu wydaję mi się, że właśnie te utwory, występujące zaraz po sobie, pokazują jak subtelnie duet Rebeka urozmaica swoją muzykę. Wybrzmiewające zaraz po nich zaśpiewane po polsku Fale to jedna z lepszym kompozycji na krążku. Przy takich postpunkowych riffach na basie aż mi się gotuje krew z euforii. Gdyby White Lies nie porzucili całkowicie swojego stylu z debiutu, mogliby teraz brzmieć właśnie tak. Mniej plastiku i blichtru, a więcej organicznego grania i lekkiego mroku. Kolejny polskojęzyczny utwór to Zachód, w którym Iwona Skwarek pokazuje jak śpiewać lirycznie po polsku bez zażenowania. Takiej kompozycji myślę pozazdrościć mogłyby Mela Koteluk i Bela Komaszyńska (Sorry Boys). Jeśli szukacie kompozycji, która ma potencjał rozgrzać serca i doprowadzić co wrażliwszych do łez, Rebeka ma dla was We Will Love You, w którym po raz kolejny dominują skrzypce.

Jeśli miałbym na szybko podsumować walory „Post Dreams”, na pewno wspomniałbym, że Iwona pisze bardzo dobre teksty, zwłaszcza te polskie cechuje wysoka poetyckość. Muzyka jest bardzo różnorodna, ale pozostaje spójna i rebekowa. Niby mamy do czynienia z muzyką elektroniczną, a wszystko brzmi tak żywo i autentycznie (ach te skrzypce i trąbka). Album do tańca i do kontemplacji znaczy się.