Unifony – Minco Eggersman, Theodoor Borger & Mathias Eick

★★★★★★★★☆☆

1. Glow 2. Hunt 3. Ascend 4. Found 5. Whisper 6. Blur 7. Ghostly 8 Drive 9. Rock 10. Breath 11. Heather 12. Tangible

SKŁAD: Minco Eggersman – perkusja; Theodoor Borger – fortepian; Mathias Eick – trąbka

WYDANIE: Butler Records, 12 Październik 2018

www.unifony.com

Unifony to nowy projekt perkusisty Minco Eggersmana i Theodora Borgera początkujący serię nagrań, których celem jest tworzenie muzyki w swej „najczystszej” postaci – bez nut, słów, prób i przygotowań. Proces kreacji zaczynać się może od mało sprecyzowanego motywu, który tworzy prosta melodia, określony rytm, progresja akordów etc. Wszystko nagrywane jest na żywo w studiu Borgera, który, porzucając na chwilę pracę inżyniera dźwięku, zagrał tu na fortepianie. Do nagrania zaproszono wybitnego norweskiego trębacza Mathiasa Eicka, na co dzień nagrywającego dla kultowej wytwórni ECM. Masteringiem nagrania zajął się natomiast sam Bob Ludwig – 11-krotny zdobywca nagrody Grammy współpracujący w przeszłości m.in. z: Radiohead, Nirvaną, Paulem McCartneyem i Madonną.

Na płycie znajdziemy 12 utworów będących idealnym odzwierciedleniem założeń tego projektu. Dominuje minimalizm, prostota, melodyjność, przestrzenność i precyzja w realizacji każdego dźwięku. Można pokusić się o stwierdzenie, że jest to muzyka ilustracyjna, która naśladuje dźwięki wciąż jeszcze zamarzniętej dalekiej północy. Mimo założenia improwizacji obejmującej również proces kompozycji i aranżacji oraz związanego z tym ryzyka, brakuje tu trywialnej incydentalności. Każdy dźwięk ma swoje miejsce, a poszczególne frazy logicznie z siebie wynikają. Ta bezpośrednia emocjonalność języka muzycznego torująca u słuchacza drogę do ogólnej wrażliwości ma właściwości terapeutyczne. Unifony relaksuje, uspokaja i pozytywnie nastraja na resztę dnia lub nocy.

Wraz z estetycznym i emocjonalnym założeniem tego projektu, łączy się również forma kompozycji. Początkowy motyw, czy też figura rytmiczna staje się podstawą formotwórczą i przewija się do samego końca. Poszczególne melodie są na tyle charakterystyczne, że spokojnie mogłyby być motywem przewodnim dużo większego dzieła, aczkolwiek połowa pozycji nie przekracza tu nawet trzech minut. 

Osobliwości tej muzyki doskonale łączą się z ideowo-estetyczną postawą tego projektu. Ciekawe jak bardzo zmieni się jego styl przy kolejnych nagraniach z innymi gośćmi. Brzmienie trąbki Mathiasa Eicka oczywiście można zastąpić, ale trudno będzie zatrzymać jakże charakterystyczny chłód skandynawskiej melancholii. Zanim jednam doczekamy się kolejnej odsłony Unifony, warto zapoznać się z obecną. Choćby po to, aby odetchnąć po trudach codzienności.