★★★★★★★★★☆ |
1. Pocztówka z kosmosu 2. Wracaj do domu 3. Od dawna już wiem 4. Zostań 5. Ludzie z lodu 6. Z imbirem 7. Niby nic 8. Uleciało 9. Bumerang 10. Dla mamy
SKŁAD: Kortez – wokal, gitara, programowanie, instrumenty klawiszowe (1-10); Kuba Galiński – bas, roland SH-101 (1- 2, 5); Łukasz Korybalski – trąbka, kornet (1, 7); Max Kucharski – saksofon (8); Olek Świerkot – programowanie, syntezatory, przeszkadzajki, bas (1-9); Marcin Ułanowski – perkusja, perkusja automatyczna, janczary (1-7, 9); Lesław Matecki – gitara, philicorda, banjo (2-5, 7-9); Wojtek Traczyk – bas, kontrabas (5, 9); Miłosz Pękala – przeszkadzajki (6); Krzysztof Domański – gitara (7); Kamil Karaszewski – waltornia (7); Piotr Wróbel – tuba (7)
PRODUKCJA: Olek Świerkot – Jazzboy Studio
WYDANIE: 25 września 2015 – Jazzboy Records
Willie Dixon powiedział, że blues to korzenie, a reszta muzyki to owoce.Zdanie to idealnie opisuje dziesięcioutworowy album Korteza „Bumerang”. Tutaj także bazą wyjściową jest blues. Nie tylko, gdy chodzi o warstwę muzyczną, bo tutaj zauważamy więcejowoców, ale przede wszystkim o klimat i atmosferę piosenek oraz teksty. Blues na tej płycie, niczym cytowany korzeń, daje możliwość rozwijania się kolejnym muzycznych gałęziom, zaskakując i trafiając w słuchacza.
Płyta wydana przez Jazzboy Records jawi się jako kredyt zaufania, którym został obdarzony artysta, a którego zabrakło w jednym z muzycznych talent show. W kwietniu 2014 Kortez podpisał kontrakt płytowy z Jazzboy Records oraz rozpoczął pracę z producentem i muzykiem Olkiem Świerkotem. Efekty tej pracy zaprezentowano w marcu 2015 roku. Wydano pierwszą EP-kę Korteza „Jazzboy Session EP” z utworami: Zostań, Joe i Co myślisz? Kolejny krok, wydanie „Bumeranga” we wrześniu, okazał się strzałem w dziesiątkę. Mimo że do końca roku jeszcze półtora miesiąca, już się mówi o muzyku i płycie jako o debiucie roku. Album „Bumerang” otwiera utwór Pocztówka z kosmosu. Rozpoczyna się od delikatnego podkładu na rolandzie oraz rozmytych pasaży na syntezatorach mooga. Następnie wchodzą delikatna perkusja, trąbka i gitara. Za każdym odsłuchem słyszymy jakiś dodatkowy rozbudowany detal, który przykuwa uwagę, w pewnym sensie zaskakuje słuchacza. Najważniejszy jest jednak gospodarz płyty – Kortez. To on urzeka słuchacza od początku swoim głosem: niskim, matowym, z wnętrza własnych trzewi. I choć paradoksalnie sytuacja opisana w tekście może wydawać się abstrakcyjna, gdy słyszymy Korteza śpiewającego: (…) człowieka im brak/ człowieka z gitarą, to wszystko, co mam (…) czy chociażby: i choć na dole świat to był żart/ to w tym mrowisku daleko tam/ czekasz ty, czekasz ty (…), szczerość bije po uszach i wierzymy w strach i rozpacz, które nam przekazuje. Wracaj do domu znów ma w sobie bluesowy feeling (gra gitary i pianina). Muzycznie, w czasie zwrotek, powolutku rozpędza się, emocje są stopniowane, by w pełni wybuchnąć przy refrenach. A na zakończenie marszowy rytm perkusyjny, gęsto usiane dźwięki pianina, dzwony powodują pewną dawkę szaleństwa, która, wydaje mi się jednak, że została idealnie i na chłodno wykalkulowana. Utwór dotyka różnych społecznych postaw i osobowości: Pewnie ciągle ci się zdaje/ że niejedno już widziałeś (…) wracaj do domu, jeszcze czas/ ten za kim idziesz nie jest aż tyle wart. Czy chociażby: Z czasem w żyłach płynie wściekłość/ zmienia twarz, sylwetkę/ głos / umiem patrzeć tylko tak/ żeby mogli się mnie bać… Rasowy blues brzmi najbardziej w Od dawna już wiem. Nawet układ dwie zwrotki – refren – zwrotka – refren pasuje do tego rodzaju muzyki. Nie mówiąc już o historii opisanej w tekście – relacji damsko-męskiej, a konkretniej u Korteza historii rozpadającego się małżeństwa: Jeśli kiedyś/ zechcesz wrócić/ wiedz, że tutaj/ nic nie zmieni się. Czy w kolejnych linijkach: Dzieciom mów, że w święta odwiedzę je/ i kłam i kłam i kłam, że wciąż kochasz mnie, że chcesz. W tonie bluegrassowym, najsilniej nawiązując do bluesowego korzenia, nagrany został kawałek Niby nic. Zwiewna i lekka kompozycja, na której pierwszy plan wysuwa się banjo Lesława Mateckiego oraz sekcja dęta w postaci waltorni, kornetu i tuby. Wokal Korteza jakby bardziej radosny, bardziej żwawy. Naprawdę bardzo przyjemne wtrącenie. Płyta jest bardzo przesiąknięta emocjami, co mam nadzieję już uchwyciliście, czytając tych kilka zdań. Ale płyta ma jedną perełkę, która poruszy najbardziej zatwardziałe serce. Mówię tutaj o piosence Zostań. Słowa do niej napisała wraz z Kortezem Agata Trafalska. Słowa bezpośrednie, dosłowne, bez zbędnego patosu. Kto z nas nie raz prosił: Zostań, nie szukaj już/ gdzieś daleko/ tego co masz tu (…) zostań, nie powiem ci,/ że to miłość/ choć jesteś wszystkim czego w życiu/ trzeba mi. Prostota tekstu i przekazu idealnie wiąże się aranżem: snujące się pastelowe klawisze, lekko burczący syntezator, przytłumione janczary, prosta gitara oraz solo Korteza na pianinie. Powracając do hasła Williego Dixona, dopełnieniem tego całego aranżu jest banjo Lesława Mateckiego. Jest to kolejny smaczek, kolejny owoc. Równie emocjonalna jest ostatnia kompozycja Dla mamy. Kompozycja stworzona od początku do końca przez Korteza. Jest to hołd złożony jego mamie, która, jak sam twórca podkreśla w wywiadach, wpłynęła na jego wrażliwość muzyczną i ogólne wychowanie. Kolejna piękna, szczera, chwytająca za serce piosenka. Pełna miłości i oddania do matki: dam ci za to polne kwiaty/ wyślę list, wezmę na spacer/ sam dla ciebie prezent zrobię/ do snu bajkę opowiem… Ludzie z lodu to akustyczna kompozycja okraszona niemałą dawką elektroniki, najbardziej słyszalną w wokalu, który przywołuje faktycznie motyw głosu zza bryły lodu. Punkt kulminacyjny przypada szczególnie pod koniec, kiedy nałożone efekty zniekształcają wokal niczym z roztopionej postaci. Piosenka Uleciało to kolejny muzyczny dowód, że Kortez odnajduje się w elektronicznym aranżu. Gitara, w tym konkretnym przypadku Olka Świerkota, jest tylko skromnym dodatkiem do głębokiego syntezatorowego basu budującego atmosferę piosenki.
Szukając dodatkowych informacji o albumie, wyczytałem, że utwory i te melodie szybko wpadają w umysł, chwytają i wracają jak bumerang nawet długo po wyłączeniu płyty. Dokładnie tak jest, powtórzę się, ale autentyczność i prostota tego materiału wynosi go na wyżyny, dodaje szlachetności i faktycznie nie pozwala zapomnieć o słowach i uczuciach, którymi ociekają te piosenki.Oszczędność i prostota, a zarazem rozbudowane detale i szczegóły trafiają w punkt w każdej sekundzie tej produkcji.