★★★★★★★☆☆☆ |
1. Gwiazda 2. Krew na ulicach 3. Elektryk 4. Żołnierzyk 5. Tu i teraz 6. Jak pistolet 7. Polska A B C i D 8. Samotny tata 9. Ogień 10. Modern Holocaust 11. Ej Maria
SKŁAD: Maria Peszek – wokale, teksty, aranżacje
PRODUKCJA: Maria Peszek
WYDANIE: 26 lutego 2016 – Warner Music Poland www.mariapeszek.pl
Myśli jak naboje (…) Słowo może więcej niż pistolet! Tą „maksymą” porusza się na swoim nowym albumie Maria Peszek. Idąc tak tą ścieżką, czy też ideą, album ma bardzo wyważoną koncepcję muzycznej aranżacji, a „zabijać” mają słowa. Słowa kierowane do nas, Polaków i jednego narodu, który dziś podług słów artystki dzieli się na wiele podgrup. Czasy nazizmu i komunizmu, które można scalić z treścią albumu M. Peszek niby są już dawno za nami, ale gdyby dziś pojawiła się potrzeba, z pewnością nie byłoby problemów ze znalezieniem zwolenników. Zresztą (…) czego nie dopalił oświęcimski piec, polskiej nienawiści zeżre wściekły pies. Słowa tak smutne i tym stają się smutniejsze, im więcej zdaje się sobie sprawę z ich rzetelności. Artystka wieloma tekstami trafia w samo sedno współczesnych problemów. To teksty są ostoją tego albumu, chociaż te natarczywe melorecytacje z czasem nużą swoją przewidywalnością. Kolejną łyżkę dziegciu mogą dodać jeszcze angielskie wtrącenia, które trącają niepotrzebną infantylnością. Co innego można powiedzieć wobec samej elektroniki i jej minimalizmu, którego nie zatrzymuje monotematyzm i dosadnie kontrastuje z mocnymi lirykami swoją, często taneczną, klubową, a nawet nowofalową rytmiką. Jeśli scalimy te wszystkie elementy, dostajemy jednak płaską formę sztuki i u mnie wielkiego uznania nie znajdzie. Wyjątkiem od reguły może być treść, bo nawet jeśli zachowawczo „prostacka”, to mówi o wielu aspektach życia, z którymi można się łatwo utożsamić. Słowa niekiedy może przedstawione nieco karykaturalnie, ale taka jest od początku swojej twórczości M. Peszek. Może maskuje swoją wokalną nieudolność, a może jest to celowo wysmakowane. Muzyka stawia tu raczej jednak pozory artyzmu na rzecz bardziej mainstreamowego odbioru i pewnie niewiele by zmieniło, jeśli wydane by to było jak tomik poezji, no może poza Elektrykiem, którego motoryczność ustępuje sporej dozie melodyki. No, ale ta treść jest właściwie tu najważniejsza. Wolność i nienawiść to dziś dla Polaków synonimy. Wyobrażacie sobie, żeby taki album przesiąknięty goryczą do narodowej mentalności powstał w innym kraju? Treść wydawnictwa „Karabin” przedstawia przewrotnie jednak radykalnie pacyfistyczne treści. Tak przewrotne jak sami Polacy, bo dziś (…) jak ten Elektryk co kiedyś wolność zaświecił jak światło (…), tak my dzisiaj to światło gasimy. Mamy również temat uchodźców (Żołnierzyk), nietolerancji (Jak Pistolet), terroryzmu (Krew na ulicach), no i przepięknie zwulgaryzowany Modern Holocaust, którego treść brzydzi w równym stopniu, co wiele internetowych komentarzy. Jakże absurdalna okazuje się więc cenzura, jaką nałożono na ten utwór. Doskonale jednak podkreśla to brak podejmowania jakichkolwiek racjonalnych dialogów w Polsce. Widać lepiej w takich sytuacjach wyjąć „słowny karabin”. Mimo podejścia M. Peszek poza kontrowersyjną treścią stara się tym albumem przedstawić konkretną moralność sumienia, którego wielu dziś brakuje. Takiego trzeźwego obrazu rzeczywistości, chociaż ciężkiego do zgryzienia, dawno nie słyszałem. Tym bardziej ciężko przez niego przebrnąć, bo mówi o każdym z nas, bo (…) zło jest w każdym z nas. Albo inaczej – czy istnieje kraj, którego sytuacja powoduje do spisania takiej treści? Ponura tematyka nie tyle dobija, co zmusza do przemyśleń… Mnie trochę boli ten album, bo jej treść jest aż nadto prawdziwa. Peszek nie jest przerysowana. to my ją taką widzimy! Nienawidzą wszyscy wszystkich. Czego Hitler, Stalin nie za**bali. Sami niszczymy, rozwalamy (…). Polskiej nienawiści płonie wielki piec. Oto portret naszej dzisiejszej ojczyzny. Czy taki się Wam śni nasz świat? Piosenki iście na niespokojne czasy… Ile jeszcze litrów czerwieni, aż się coś zmieni…